Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43796

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia z wczoraj.
Poprosiłam męża, by (w ramach zachcianki ciążowej) kupił mi ulubione lody. Przywiózł, z zadowoloną miną wręczył mi upragnione pudełeczko. Gdy otworzyłam okazało się, że 1/3 litra zniknęła. Tak. Zniknęła. Po prostu roztopiła się i spłynęła sobie, a na kawałku, który pozostał wyrósł piękny szron, a całość się jakoś tak skurczyła (dzieje się tak, gdy lody się rozmrożą, a potem zostaną ponownie zamrożone). Wyglądały ohydnie, nie wspominając już o czymś, co mogło się w nich wyhodować.

Zapytałam, gdzie kupił te pyszności. Okazuje się, że w sieci pod wdzięczną nazwą imion dwóch panów na P świętujących imieniny 29 czerwca. Już raz sama nacięłam się tam na pierś z kurczaka roztaczającą woń zdechłej ryby, ale darowałam sobie zwrot. Tym razem postanowiłam nie odpuścić. Wzięłam rozmrażaną bryłę, paragon (a lody w czarnych kubełkach pewnej rodzinnej firmy do tanich nie należą) i ruszyłam do rzeczonego marketu.

Kasjerka pełne zdziwienie, natomiast kierownik zmiany ze stoickim spokojem zapytał, czy chcę inne, czy oddać pieniądze. Poprosiłam o natychmiastowy zwrot pieniędzy. Nie wyglądał nawet na zaskoczonego sytuacją.
Otrzymałam zwrot pieniędzy, nie powiem, ale z racji wrodzonej zawziętości dzisiaj poczłapałam znów do panów P&P. I zgadnijcie, co znalazłam w lodówce z lodami? Tak, to samo pudełko (specjalnie zajrzałam do środka, bo akurat o tym smaku były tylko trzy pudełeczka, w tym jedno noszące ślady otwierania - to "moje").
Pozdrowienia dla piekielnego Pana Kierownika.

sklepy

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 843 (913)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…