Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#44018

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Teksty fak_dak http://piekielni.pl/43392 i Chaosa http://piekielni.pl/43836, oraz dyskusja jaka się wywiązała w komentarzach sprawiły że zaczęłam się zastanawiać nad sytuacją trwającą u mnie w rodzinie przez ostatnie kilka lat i pomocy Państwa...

Będzie trochę długo ale chciałabym w miarę dokładnie opisać jak doszło i jak wyglądała ta sytuacja.

Mój dziadek kilka lat temu po raz kolejny miał wylew. Dzięki zabraniu go do szpitala i trafieniu tam na dobrego lekarza - bo ten wezwany wcześniej do domu zdiagnozował zatrucie pokarmowe i nawarczał na moją mamę, że doprowadziła do tego że dziadek jest odwodniony - szybko został przewieziony do dużego miasta do specjalistycznej kliniki. Na miejscu wykonano operację usunięcia tętniaka z głównej aorty, wszystko poszło sprawnie choć później lekarz prowadzący przyznał że szanse powodzenia były niewielkie.

Jednak w wyniku tego dziadek, z naprawdę zdrowego i w pełni sprawnego prawie osiemdziesięciolatka, zaczął mieć problemy z mówieniem, poruszaniem się i samodzielnym funkcjonowaniem. Babcia z kolei od lat musiała poruszać się się o kuli, od niedawna już z balkonikiem. Zawsze dziadek był jej podporą, chodził po zakupy, pomagał jej, a tu nagle koniec, sam stał się mniej sprawny od niej.

Był problem żeby wyszli z domu, bo stara kamienica bez windy, z wysokimi schodami i konieczne co najmniej dwie silne osoby do asekuracji.

Jako że moja mama pracowała dorywczo[choć w kwestii jej podejścia do pracy wolę się nie wypowiadać] oczywistym było, że to jej obowiązkiem będzie pomoc i zajmowanie się dziadkami. Jeszcze zanim z babcią było nieco gorzej i problemy z poruszaniem się nasiliły, mamie ciągle dzwonił telefon, pomoc była konieczna stale, może nie dokładnie 24/7 ale musiała być dostępna w takim wymiarze czasu, jakby coś się działo, więc nie było szans, by pracowała w jakimś rozsądnym wymiarze godzin.

Mama zaczęła się dowiadywać w MOPS'ie o jakąś pomoc, bo z czasem naprawdę zaczęło być ciężko. I tak, przyznali jej.

Zawrotną kwotę 500zł z zaznaczeniem, że skoro tak bardzo musi pomagać dziadkom, to nie wolno jej przy tym pracować.
500zł na pełne utrzymanie, rachunki, opłaty za mieszkanie - bo nie mieszka z dziadkami. A jeśli podejmie jakąkolwiek pracę, choćby na kawałek etatu który by poprawił warunki to zostanie jej to odebrane.

I teraz ma do wyboru - albo praca na etat, ale problem z czasem na opiekę, albo kawałek etatu za podobną kwotę jak oferuje MOPS i czas jeszcze w miarę wystarczający na wszystko, albo pomoc MOPS'u i pełna gotowość.
Jak czytam o patolach którzy dostają po kilka zasiłków 'bo tak' i patrzę na sytuację mamy to mi się coś robi.

Taką wspaniałą pomoc ma nam do zaoferowania państwo za pełną opiekę nad dwojgiem starszych, niepełnosprawnych ludzi. Zakaz pracy i kwota za którą utrzymanie się graniczy z cudem. Po prostu rewelacja.

MOPS i Polska

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (191)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…