Mapiya
Jestem studentką.
Z racji wybranego kierunku odbywam praktyki w szkołach. W tej historii piekielni nie będą uczniowie (choć tutaj też można wiele opowiedzieć o ich zachowaniu wobec praktykantów), tylko nauczycielka. Sytuacja działa się w gimnazjum uchodzącym za dobre, według rankingów gazet ze "średniej ocen w szkole" był bodajże na drugim miejscu w mieście.
Praktyki trwały 3 tygodnie, a że dokończyłam materiał zaczęty przez ich nauczycielkę, nadszedł czas na sprawdzian, który ja miałam przygotować. Nadszedł dzień testu, dodam iż pytania nie były rażąco trudne, bo i materiał niezbyt ciężki.
Sprawdziany rozdane, a ja chodzę i sprawdzam, czy nikt nie ściąga. Kątem oka zauważyłam, że jedna z tych "piątkowych" uczennic kręci się, tak jakby chciała coś ściągnąć, a się bała. Odwróciłam się, a dziecię od razu sięgnęło po karteczkę z kieszeni. Zwróciłam jej uwagę, że jeśli jeszcze raz zobaczę że ściąga, zabiorę sprawdzian i postawię jedynkę. Jak się domyślacie, tak próbowała dalej ściągać. Zgodnie z obietnicą, zabrałam sprawdzian, ocena niedostateczna postawiona.
O tym że przy wyjściu z klasy usłyszałam jak do koleżanki mówiła "co za s**a j****na nie uczy nas, a pały wstawia" to szczegół. Najgorsze działo się potem, gdy nauczycielka siedząca na praktykach z tyłu zapytała jakim prawem postawiłam jej najlepszej uczennicy 1? Przecież ona tylko chciała sobie PRZYPOMNIEĆ. Dowiedziałam się, że nie nadaję się na nauczyciela, ponieważ "nie jestem za dziećmi które uczę oraz nie mam z nimi nici porozumienia". Na sprawozdaniu z praktyk mam wpisane "Niesprawiedliwe wystawianie ocen, brak porozumienia z uczniami"
Sądziłam, iż moje zachowanie było poprawne, ponieważ na początku dziewczyna miała zwróconą uwagę, choć mogłam jej od razu postawić jedynkę. Zachowanie zgodne ze statutem szkoły, jednak nie z przekonaniami nauczycielki.
Z racji wybranego kierunku odbywam praktyki w szkołach. W tej historii piekielni nie będą uczniowie (choć tutaj też można wiele opowiedzieć o ich zachowaniu wobec praktykantów), tylko nauczycielka. Sytuacja działa się w gimnazjum uchodzącym za dobre, według rankingów gazet ze "średniej ocen w szkole" był bodajże na drugim miejscu w mieście.
Praktyki trwały 3 tygodnie, a że dokończyłam materiał zaczęty przez ich nauczycielkę, nadszedł czas na sprawdzian, który ja miałam przygotować. Nadszedł dzień testu, dodam iż pytania nie były rażąco trudne, bo i materiał niezbyt ciężki.
Sprawdziany rozdane, a ja chodzę i sprawdzam, czy nikt nie ściąga. Kątem oka zauważyłam, że jedna z tych "piątkowych" uczennic kręci się, tak jakby chciała coś ściągnąć, a się bała. Odwróciłam się, a dziecię od razu sięgnęło po karteczkę z kieszeni. Zwróciłam jej uwagę, że jeśli jeszcze raz zobaczę że ściąga, zabiorę sprawdzian i postawię jedynkę. Jak się domyślacie, tak próbowała dalej ściągać. Zgodnie z obietnicą, zabrałam sprawdzian, ocena niedostateczna postawiona.
O tym że przy wyjściu z klasy usłyszałam jak do koleżanki mówiła "co za s**a j****na nie uczy nas, a pały wstawia" to szczegół. Najgorsze działo się potem, gdy nauczycielka siedząca na praktykach z tyłu zapytała jakim prawem postawiłam jej najlepszej uczennicy 1? Przecież ona tylko chciała sobie PRZYPOMNIEĆ. Dowiedziałam się, że nie nadaję się na nauczyciela, ponieważ "nie jestem za dziećmi które uczę oraz nie mam z nimi nici porozumienia". Na sprawozdaniu z praktyk mam wpisane "Niesprawiedliwe wystawianie ocen, brak porozumienia z uczniami"
Sądziłam, iż moje zachowanie było poprawne, ponieważ na początku dziewczyna miała zwróconą uwagę, choć mogłam jej od razu postawić jedynkę. Zachowanie zgodne ze statutem szkoły, jednak nie z przekonaniami nauczycielki.
gimnazjum
Ocena:
846
(930)
Komentarze