Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#44094

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Oto autentyczna historia z mojego starego liceum, która świetnie ukazuje jakie przeszkolenie z pierwszej pomocy mają co niektórzy nauczyciele.

Pewnego dnia siedzimy sobie na lekcji PO (oczywiście pilnie słuchając nauczyciela). Klasa w której mieliśmy zajęcia była połączona z inną salą w której w tym samym czasie odbywała się lekcja religii. Nagle drzwi otwierają się z impetem i wybiega z nich z wymalowanym przerażeniem na twarzy dziewczyna , która na pytanie naszego nauczyciela co się stało wyjąkała tylko coś w stylu, że trzeba zadzwonić po pogotowie i wybiegła na korytarz. Wiadomo - taka akcja musiało się coś poważnego stać. Pan od PO od razu wbiegł do drugiej sali a jako że nie zamknął za sobą drzwi wszystko widzieliśmy i słyszeliśmy. Otóż pierwsze co zauważyłam to to, że nigdzie nie widać nauczycielki – pierwsza myśl – zemdlała i leży gdzieś za biurkiem. Dopiero jak ogarnęłam ten harmider, który wtedy panował w klasie oto co zauważyłam: dziewczyna dostała napadu padaczkowego w momencie kiedy siedziała na krześle a nauczycielka religii zaczęła udzielać jej „fachowej pomocy” i jak tylko zauważyła co się dzieje podbiegła do dziewczyny, uklękła (dlatego nie było jej na początku widać) i przytrzymywała ją, żeby nie spadła z krzesła. Dodatkowo dziewczyna nie miała udrożnionych dróg oddechowych, tylko głowa jej zwisała do dołu i to pewnie przez to zaczęła się robić fioletowa.

Dobrze, że przynajmniej pan od PO wiedział co robić zanim przyjedzie pogotowie bo gdyby tylko ta katechetka zajęła się dziewczyną do czasu przyjazdu pogotowia z naszą koleżanką byłoby raczej kiepsko.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 82 (158)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…