Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#44127

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z gory przepraszam za brak polskich znakow, ktorych nie posiadam. Historia wlasciwa: pochodze z duzego miasta, tak jak i reszta mojej rodziny. Chce napisac o mojej babci, ktora urodzila osmioro dzieci a i tak ostatnie lata zycia spedzila w "domu starcow". Ciocia moja bywala u niej codziennie, ja srednio 2-3 razy w tygodniu i wlasnie o jednej z tych wizyt chcialam napisac. Starzy, chorzy ludzie. Glownie Alzheimer wiec skarzyc sie nie beda. Weszlam przez bramke, grzecznie zamknelam, zeby zadna z Pan nie czmychnela. Podchodze pod pokoj Babci, ktory dzielila z 2 innymi kobietami: "A" i "O". I tu spotykam taki widok: wszystkie 3 panie lacznie z moja Babcia zajmuja miejsca na wozkach inwalidzkich a nad nimi 2 pielegniarki, ktore pekajac ze smiechu wyjmuja zasliniona sztuczna szczeke z ust "A" wkladaja ja do ust "O" ... Zapytalam tylko: co tu sie dzieje ?! W odpowiedzi od wychodzacej w pospiechu pielegniarki uslyszalam: szukamy wlascicielki.
Rostrzeslam sie bardzo, w mialam w glowie jeden scenariusz: skarga. Jednak Ciocia szybciutko wybila mi z glowy, stwierdzila, ze z Babcia nie jestesmy 24 godziny na dobe i one moga wszystko. Niestety. Z obawy o zycie Babci nic nie zrobilam. Pozniej wietrzyly pokoj przy otwartych drzwiach, Babci lozko stalo przy oknie, po 4 zapaleniach pluc zmarla. Moze zwykly zbieg okolicznosci.
Nie wiem, jak sprawa wyglada w innych takich zakladach ale osobom, ktore nie byly w stanie same jesc miksowano zupe z drugim daniem na obiad i podawano lyzka.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 72 (190)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…