Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#44360

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótka przygoda podczas gastroskopii.

Był to słynny "piątek trzynastego". Nie jestem przesądna, nic z tych rzeczy, ale po wydarzeniu wbiła mi się w pamięć ta data.

Było to trzecie moje badanie tego rodzaju, więc wiedziałam co i jak. Przyszłam bez żadnego makijażu, ponieważ wiedziałam, że łzy mi same będą lecieć, psychicznie byłam przygotowana i nie przejmowałam się za bardzo samym badaniem. Byłam "oazą spokoju".

Usiadłam na kozetce, Pani pielęgniarka spryskała mi gardło znieczuleniem (nie do końca się znam), kazano mi się położyć na boku. Był obecny Pan Doktor i jakaś młoda kobieta. Pielęgniarka wyszła.

Pan Doktor jak to podczas badania, kazał zacząć przełykać rurkę*. W sumie to najgorsza część z całego badania dla mnie, kiedy rurka przechodzi przez przełyk. Poszło dobrze, po czym oddał instrumenty młodej kobiecie i wyszedł z pokoju. Rurka leci dalej, nieprzyjemne uczucie jak diabli.

W pewnym momencie zaczęłam czuć pewnego rodzaju ucisk i ból, nietypowe dla tego badania dotychczas. Miałam wrażenie, że coś jest nie tak, jednak próbowałam się uspokoić i patrzeć na monitor i "podziwiać widoki". Kiedy rurka była trochę za mostkiem, było mi już niewesoło. Wtedy wrócił Pan Doktor. Spojrzał na mnie i bardzo zdenerwowany wyrwał instrument z rąk kobiety ze słowami:
- Chcesz tej kobiecie supeł zakręcić na organach?!
Wykonał kilka ruchów i od razu poczułam ulgę.
Kiedy dotarł do żołądka, kazał kobiecie pobrać wycinek.
Patrzyłam na monitor, który w momencie "pobierania wycinka" zalał się krwią. Rozumiem, że na takim zbliżeniu wszystko wydaje się bardziej dramatyczne, więc jeszcze byłam spokojna, jednak słowa lekarza mnie przeraziły.
- Kobieto, co ty wyprawiasz?!
Po czym zaczął mnie uspokajać, że to normalne, lekkie krwawienie, nie jest tak źle ja wygląda. Nie powiem, uspokoił mnie, jednak ból był okropny. Jak nigdy dotąd.

Instrumentów młodej kobiecie już nie oddał. Zabrał jej je z ręki po zrobieniu wycinka.

Przepisane mi zostały jakieś leki na to drobne "skaleczenie", a wyniki okazały się prawie dobre, więc byłam szczęśliwa.

Ja rozumiem, że nie ma lepszego sposobu na uczenie młodych lekarzy fachu niż "dać im zrobić" ale uważam, że lepiej by było, gdyby lekarz przez cały proces przeprowadzał i mówił co i jak robić. Biedna kobieta się zestresowała, nie przeprowadził jej przez cały proces, bo po prostu wyszedł. Mam za złe lekarzowi, a nie osobie uczącej się. Byłoby lepiej, gdyby powiedziano mi, że to "szpital uczący" i taka i taka osoba przeprowadzi badanie, a nadzorować będzie ten i ten. A nie udawać, że jestem w rękach osoby obeznanej z procedurą.

Może nie tak piekielnie, bo źle się nie skończyło...

*nazywam "rurką", ponieważ nie wiem jak się to profesjonalnie nazywa.

P.S. Do dziś nie wiem, po czym poznał, że rurka do gastroskopii "wchodzi źle". Zobaczył na monitorze? No wątpię. Zobaczył, na moim brzuchu? Nie wiem. Ktoś "medyczny" może dla mnie rozwiązać tę zagadkę?

gastroskopia szpital wojewódzki

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 508 (590)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…