Historia zdarzyła się kilka lat temu.
Mała wioska, połowa maja. Rozpoczyna się komunijne szaleństwo. Zjeżdżają zewsząd ludzie by podziwiać swojego krewnego Aniołka w tym wielkim dla niego dniu. A Aniołki owe myślą raczej o tym co dostaną, mniej o wadze sakramentu.
No i zaczyna się. Popołudniem przez środek ulicy z wielką prędkością przejeżdża wielki quad. Po jakimś czasie wraca w liczbie trzech sztuk. To Aniołek i jego Anielska Świta szarżują środkiem ulicy, bez kasków, opieki. Strach wyjść na ulice.
Mija tydzień. Idę sobie z psem na spacer. Za mną zbliża się autobus. Nagle z naprzeciwka wyjeżdża Aniołek na swoim quadzie. Autobus hamuje z piskiem, Aniołek staje zszokowany. Kierowca wychodzi, łapie delikwenta i każe dzwonić po matkę. Matka przychodzi po paru minutach i krzyczy do kierowcy:
- Co ty k....a masz do mojego synka!? Jak ty jeździsz deb..u?! - i tak dalej, że aż uszy więdły.
A kierowca wobec tej przewagi argumentów wrócił do autobusu i odjechał.
Nóż mi się otwierał w kieszeni.
Mała wioska, połowa maja. Rozpoczyna się komunijne szaleństwo. Zjeżdżają zewsząd ludzie by podziwiać swojego krewnego Aniołka w tym wielkim dla niego dniu. A Aniołki owe myślą raczej o tym co dostaną, mniej o wadze sakramentu.
No i zaczyna się. Popołudniem przez środek ulicy z wielką prędkością przejeżdża wielki quad. Po jakimś czasie wraca w liczbie trzech sztuk. To Aniołek i jego Anielska Świta szarżują środkiem ulicy, bez kasków, opieki. Strach wyjść na ulice.
Mija tydzień. Idę sobie z psem na spacer. Za mną zbliża się autobus. Nagle z naprzeciwka wyjeżdża Aniołek na swoim quadzie. Autobus hamuje z piskiem, Aniołek staje zszokowany. Kierowca wychodzi, łapie delikwenta i każe dzwonić po matkę. Matka przychodzi po paru minutach i krzyczy do kierowcy:
- Co ty k....a masz do mojego synka!? Jak ty jeździsz deb..u?! - i tak dalej, że aż uszy więdły.
A kierowca wobec tej przewagi argumentów wrócił do autobusu i odjechał.
Nóż mi się otwierał w kieszeni.
Ocena:
674
(752)
Komentarze