Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#44569

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewna persona z mojej dalszej rodziny, nazwijmy ją Baśką, i jej podejście do pieniądza.

Baśka pojawiła się w mojej rodzinie jakieś 13-15 lat temu. Ponieważ jej matka rozwiodła się z członkiem mojej rodziny i odseparowała dzieci od ojca, nikt nie miał o niej praktycznie żadnych wiadomości do czasu nieoczekiwanego spotkania z jedną z moich ciotek - siostrą ojca Baśki. Nagle kontakt odżył i Baśka stanowczo wkroczyła ze swoim mężem i kilkuletnim dzieckiem do rodziny, potem zaszła w kolejną ciążę i szczęśliwie urodziła.

Przez ten cały czas Baśka i jej mąż zawsze podkreślali na jakim to oni wysokim poziomie żyją, jaki kolejny samochód planują bez względu na wszystko kupić, jak to starszy syn jada tylko w McDonaldzie, do którego jeżdżą nawet dwa razy dziennie (te kilkanaście lat temu miało to inny wydźwięk niż obecnie), jak to wszystko kupują w sklepach bo domowe jedzenie i przetwory konsumują czas a ich stać na luksus kupowania. Mąż Baśki chętnie wszędzie jeździł, nawet 20km w jedną stronę po ciastka bo gdzieś tam są najlepsze. Najlepsze też oczywiście mieli wszystko. Tylko mieszkania na własność nie mieli, bo to przywiązuje. I także nader chętnie przyjmowali wszystkie drobne i drobniaki aż w końcu uderzyli do mojej ciotki.

Bo oni chcą pożyczkę, a bank nie chce udzielić. Ciotka nie będzie o niczym wiedziała, przyjdzie 1-szy i pieniążki będą bez problemu, oni się odwdzięczą i w ogóle. Ciotka uległa. Pożyczka wzięta, raty spłacane do czasu. Potem pieniądze były po tygodniu, po dwóch, trzech, potem były telefony, że Baśka pieniędzy teraz nie ma i ciocia wie - pieniądze raz są a raz ich nie ma. Był też miesiąc, iż Baśka poinformowała ciotkę, że od tego jest rodzina żeby spłacać innych członków w potrzebie. W wielkich trudach dobrnięto do końca spłaty, Baśka do chwili obecnej nie uregulowała ciotce wszystkich należności.

O Baśce ucichło na kilka lat dopóki nie spotkałam jej z mamą na zajęciach fitness. Opowieści o cudownym mężu, prywatnym przedszkolu, wyjazdach, zakupach, przyjemnościach i o tym, że Baśka nie musi pracować nie było końca. Aż w końcu mąż Baśki zadzwonił do mamy z prośbą o pożyczkę. Zgody brak. Po kilku dniach szopka na kolanach odstawiona w miejsc pracy mamy. Pożyczka (500zł) udzielona. Spłata za miesiąc. Mija 1,5 miesiąca. Telefon, pieniądze będą jutro. I tak się mama bujała od telefonu do telefonu aż natknęła się na mieście na Baśkę i poprosiła o zwrot pożyczki. Została wyzwana od wielu ciekawych istot, przecież mąż Baśki nic od nikogo nie pożyczał. Po tygodniu skruszony mąż przyniósł mojej mamie pieniądze. Uderzył za to do mojej babci z prośbą o kolejną pożyczkę, został jednak z miejsca spławiony.

I znowu słuch o Baście zaginął. Aż do zeszłego roku kiedy to zadzwoniła do ciotki od pierwszej pożyczki, że jej mąż gra w kasynie, przepuścił wszystkie pieniądze, ona potrzebuje pożyczki i rozwiedzie się z nim. A ten mąż to w ogóle się ukrywa przed wierzycielami. Ciotka odłożyła słuchawkę.

Jak na razie po Baśce ani śladu.

rodzina

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 602 (704)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…