Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#44609

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czekam dzisiaj na przystanku, podjeżdża mój autobus, zatrzymał się tak, że mogłam wsiąść pierwszymi drzwiami i tak właśnie zrobiłam. Jako że bardzo źle się czułam, a akurat były wolne 2 miejsca zaraz koło drzwi (oznaczone dla ludzi starszych, matek z dziećmi lub inwalidów), nie szukałam dalej i tam właśnie usiadłam. Nie rozglądałam się, zamknęłam oczy i skupiłam się na tym, żeby jakoś dojechać do domu i nie narobić sobie wstydu rzygając w autobusie.

Autobus zatrzymał się na przystanku, podniosłam głowę i zobaczyłam, że wsiadają dwójka starszych ludzi, jak się potem okazało mąż [M] i żona [Ż]. Jedno wolne miejsca jest koło mnie, kontrolnie patrzę się do tyłu, dużo ludzi wysiadło, więc nie ma problemu, jest gdzie siadać.

Więc zamknęłam oczy, oparłam się o szybę i zdycham dalej. Tylko drzwi od autobusu się zamknęły, a ja czuję, że ktoś mnie ciągnie za rękaw płaszcza. Patrzę o co chodzi, starsza pani (żona) usiadła koło mnie, a wspomniany mąż wykonuje wymowny gest ręką, że mam zejść i go tego tak gwizda, wiecie, jakby psu kazał złazić z kanapy. Nie patrząc na jego chamskie zachowanie mówię cicho, że źle się czuję, miejsc jest dużo, przepraszam i wracam do swojego świata.

[M]: A masz (od razu na Ty pan przeszedł) uprawnienia do tego miejsca? Można Ci tu siedzieć? chyba wyraźnie widać, co jest na tych naklejkach.
[Ja]: No chyba jak każdemu, czyli raczej można. A pan ma uprawnienia, żeby mnie z tego rozliczać? Przepraszam, skończmy tą rozmowę, naprawdę dzisiaj nie mam siły.

Pan poszedł trochę w głąb autobusu, stanął oczywiście (chociaż miejsc wolnych dalej dużo)i zaczął mówić o niewychowanej młodzieży, szacunku do starszych, że teraz to się świat do góry nogami przewraca, że chamstwo. Ciągle w tej gadce pokazywał na mnie palcem, używał zwrotów "ta dziewczyna" itp, tak że każdy wiedział, że to coś o mnie chodzi.

Ja rzadko wdaję się w takie dyskusje, bo i po co, i teraz też nie miałam zamiaru ani nawet siły czy humoru, ale czułam się niekomfortowo wiedząc, że ludzie już na pewno zainteresowali się tą sytuacją, słyszę szepty za plecami, a pan ciągle dodatkowo ich uświadamia, oczywiście ani słowem nie wspominając, dlaczego mu tego miejsca nie ustąpiłam. W międzyczasie życzył mi, żebym kiedyś zachorowała tak, że będę potrzebowała pomocy, a ktoś mi jej nie udzieli, tak jak ja to zrobiłam wobec niego dzisiaj (WTF??? tak swoją drogą).

I to zabolało mnie chyba najbardziej, przypomniałam sobie ostatnie lata, kiedy ludzie w liceum się bawili, nawet uczyli, a ja leżałam ciągle w szpitalu, nie umieli mnie zdiagnozować, brałam z 10 różnych leków, tyłam, chudłam, wypadały mi włosy, wymiotowałam, nie mogłam się sama ubrać, mdlałam, uderzałam głową w co popadnie, miałam siniaki gdzie popadnie, 5 razy wstrząśnienie mózgu...

Zbliżamy się do kolejnego przystanku a starsza pani, żona pana, która siedziała spokojnie przez cały ten czas (swoją drogą myślałam, że myśli jak mąż, ale jednak to prawda, że przeciwieństwa się przyciągają :) nagle wstaje i tak oto mówi:
[Ż]: Ku.wa, Józek, czy ja gdzieś mogę z tobą pojechać spokojnie i się nie wstydzić cały czas? Boże, już czas umierać, może w grobie będę miała spokój w końcu. Jak się nie umiesz zachować, to jedź sobie sam, bo to co gadasz, to już ludzkie pojęcie przechodzi. Ja Państwa, a szczególnie Panią (znaczy mnie) bardzo za przepraszam za mojego starego.

I jeszcze na koniec go swoją laską po nogach uderzyła i powiedziała: "w dupie już całkiem ci się przewróciło". I wysiadła. A Pan dalej stał, tyle że tym razem już cicho i czerwony jak burak. A zanim pomyślał, żeby za żoną biec, to już kierowca drzwi zamknął i w tej oto atmosferze pan musiał wytrzymać aż do następnego przystanku.

komunikacja_miejska

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 828 (894)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…