Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#44754

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Chcecie kolejną porcję wynurzeń i obserwacji wrednej, za szybko kasującej towary kasjerki z supermarketu? ;)

Idą święta. Jak wiadomo, w święta koszyki w marketach są wyładowane z górką, klienci co najmniej niecierpliwi, a kierownictwo nie zna litości.

Pomińmy litościwie milczeniem przepychanki i bójki przy stoiskach z karpiami. To inna bajka, dość, że karpie trafiały na kasę. Połowa klientów nie pomyślała, że skoro a) mają żywego karpia w reklamówce do połowy napełnionej wodą, b) reklamówka nie ma zamknięcia (żadnej zgrzewki, zawiązanych "uszu", sznurka, nic), to jeśli położą ją luzem na taśmie - i woda, i karp wylądują radośnie na kasie, zakupach, podłodze, kasjerce... Nigdy się nie spodziewałam, że zmianę na kasie skończę mokra i śmierdząca rybą, ale ok, życie.

Już na wejściu dzień umilili panowie, którzy stali w kolejce do zwykłej kasy z 2 piwami i 2 pizzami. Reszta klientów miała zakupów po dach, każdy płacił grubą walutą - logiczne, że w pewnym momencie w kasie skończył się bilon i musiałam zadzwonić po rozmianę. Wiadomo, wiąże się to z czekaniem, klientów ostrzegłam, że mogę nie mieć wydać i trzeba będzie poczekać. Panowie nie zrozumieli. Kiedy kolejka stanęła, posypały się k*rwy, ch*je i takie inwektywy, że starsza pani przed nimi popłakała się ze zdenerwowania i strachu. Stanowisko do 10 produktów było 10 metrów dalej. Nie wyrazili ochoty na przejście do niego, w swojej kolejce rzucili we mnie drobniakami i poszli. Dziękuję za miły początek dnia :)

Równie miłe było spotkanie z panem, który nie do końca zrozumiał, że rzeczy na dziale "bazarek" się waży. Nawet wtedy, gdy bierze się całe pudełko. Przeprawa z nim trwała niemal 20 minut, pełna była słów "proszę nie udawać idiotki", "złodzieje", "to bezprawne" i "nie obchodzi mnie to, sama ma mi to pani zważyć, bo tego nie odłożę". Ostatecznie kierowniczka poszła zważyć ciastka dla świętego spokoju.

Pan, który płacił kartą. Komputer/PinPad uznały, że pan ma wpisać pin. Co za problem, zapytacie? Otóż pan stwierdził, że on pinu nie wpisze, bo ma kartę na podpis. Ponownie wysłuchałam tyrady o bezprawiu, ponownie konieczność wezwania kierowniczki, wycofywanie transakcji, kłótnia i stwierdzenie, że jesteśmy złodziejami.

Pani, która pchnęła we mnie wózek (z pewnej odległości, akurat zbierałam te wózeczki, żeby je odstawić, a jej "pojazd" idealnie trafił mnie w bok), a na moje pytanie, czy nie wypada przeprosić, stwierdziła, że to "Hmpf, to chyba twój obowiązek te wózki zabierać". Ok, ekstra.

Nie wspomnę o mnogości osób, które przeklinały na kolejki (ojej, przed świętami trzeba czekać w kolejce, naprawdę?), wyżywały się na kasjerkach za brak kodu na produkcie ("To kosztuje 2 zł, niech pani nabije, ja nie będę czekać!"), inną cenę niż na metce na półce, przerwę na rozmianę czy wypłatę nadmiaru gotówki ("Co mnie obchodzi, że jest zablokowana? Ja tyle czasu stałem w kolejce!") oraz drobne nieprzyjemności, typu rzucanie pieniędzmi i produktami, które można chyba spokojnie położyć na taśmie/kasie, notoryczne "Niech mi pani przyniesie...", "Jak to nie wydajecie reszty z bonów?", "Dlaczego pani nie może powiedzieć, ile to kosztuje?" itp. Wszystko oczywiście jest winą kasjerów :) Dodajmy do tego ciągłe telefony od kierowniczek pt. "Czemu nie kasujesz?", "Czemu nie masz kolejki?", "Czemu kasujesz tak powoli?"...

Mam nadzieję, że kokosy, które dostanę za użeranie się z setkami piekielnych dziennie, jakoś odpłacą mi za stres, zmęczenie i nienawiść do świata :)

market

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 571 (653)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…