Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#44756

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z 2010 r. (kiedy bałagan na kolei był względnie mniejszy i jeździło się szybciej bo było mniej remontów) Dotyczy przygody jak to 80 studentów jechało z gór nad morze przemierzając całą Polskę, unikając towarzystwa kibiców jadących na mecz do Gdańska.

Końcem sierpnia miały miejsce praktyki terenowe dla studentów pierwszego roku jednej ze znanych polskich uczelni.

Studenci (w tym ja i moich ok. 120 kolegów - tyle liczył jeden turnus) zostało wysłanych najpierw na 4 dni w Sudety (Lądek Zdrój) na następnie mieliśmy 1 dzień by przemieścić się na kolejne 4 dni nad nasze piękne morze do Władysławowa.

Ponieważ uczelnia nie zapewniła nam transportu z gór nad morze, musieliśmy sobie radzić sami - każdy na swój sposób. Najwięcej osób wybrało jednak PKP - jak wiadomo podróż większą grupą może być niezapomnianym wrażeniem - nie przypuszczaliśmy, że będzie aż taką przygodą...

Cała zabawa zaczęła się, gdy organizatorzy ostatniego dnia praktyk w Sudetach o godz. 14.00 odwieźli nas na dworzec PKP w Kłodzku (ponieważ 1 autokar przyjechał wcześniej części kolegów udało się zdążyć na wcześniejszy pociąg do Wrocławia).
Pozostali m.in ja dojechaliśmy później (co nas wcale nie martwiło ponieważ mieliśmy w planach jechać do Władysławowa bezpośrednim pociągiem z Wrocławia dopiero o 0.20 (z Kłodzka do Wrocławia było jakieś 2h jazdy pociągiem, który miał odjechać z Kłodzka o 17.00).
I tak też było - wielkim tłumem załadowaliśmy się do pociągu (my + nasz ekwipunek - bo uczelnia zapewniała tylko nocleg), ale spokojnie jedziemy sobie elegancko do Wrocławia - atmosfera świetna...
We Wrocławiu byliśmy ok. 19.00. Część studentów szczęśliwa wybyła na miasto (bo przecież mamy jeszcze 5h do odjazdu pociągu) - inni, m.in. ja od razu wybrali się do kasy aby zakupić bilet na wymarzony bezpośredni pociąg nad morze...

I tu się zaczyna prawdziwy horror...
Podchodzę do kasy i mówię ja - [J] Pani kasjerce [K]grzecznie:
[J] - Poproszę bilet studencki na pociąg do Władysławowa, ten o 0.20.
[K] - Hmm no wie Pani, ja mogę Pani ten bilet sprzedać, tylko wie Pani... - tym pociągiem jadą kibice na mecz do Gdańska i w sumie ma on tylko dwa wagony, więc rozumie Pani może być różnie, bo ten pociąg to sobie kibice wynajęli. (nawiasem mówiąc kiedy my chcieliśmy przez uczelnię załatwić najem 2 wagonów to dla PKP to było niemożliwe, a w rozkładzie jazdy nie było mowy o żadnej rezerwacji składu przez kibiców)
[J] - (zdezorientowana) .... - tylko widzi Pani, tym pociągiem, miało zamiar jechać do Władysławowa jakieś 80 moich kolegów... - w takim razie proszę nam znaleźć jakąś alternatywę...
[K] - tylko wie Pani to będzie trudne bo tej nocy wszystkie pociągi jadące przez Poznań nad morze będą załadowane kibicami - a Pani wie...jacy są kibice...
[J] - domyślam się... proszę, znaleźć coś co nie jedzie przez Poznań w czasie przejazdu kibiców.
[K] - .... (po 10 min. szukania w końcu znalazła)... Mam - nowa trasa - jedziecie do Katowic, w Katowicach przesiadacie się do pociągu, który jedzie z Zakopanego do Warszawy, w Warszawie przesiadacie się na pociąg do Gdyni.
[J] - Ok, tylko widzi Pani część osób już w Kłodzku kupiło bilet na tamten pociąg z kibicami.
[K] - Trudno - musimy im zmienić.

Na tym etapie sytuacja wyglądała następująco: część osób stwierdziła, że bez sensu się cofać do Katowic (3h jazdy), że oni pojadą do Poznania - potem coś wymyślą (ale jak wiadomo tą trasą jechali kibice).

Ja wybrałam asekuracyjną wersję - Katowice (cóż - na miejscu mamy być jutro o 19:00 - mamy 12h żeby dotrzeć na miejsce damy radę)- podobnie pomyślało jakieś 40 osób.

W takim razie jedziemy do Katowic... Pociąg się opóźniał, wiedzieliśmy, że na przesiadkę na pociąg do Warszawy mamy jakieś 10 min. - idziemy zatem z apelem do kierownika pociągu by dał znać "Zakopanemu", żeby na nas poczekało.

Po 30 min. kierownik przyszedł i powiedział, że owszem poczekają, ale on nie zapewnia, że my tam wsiądziemy...

Pełni nadziei docieramy do Katowic (jest 0.30). Na miejscu okazuje się, że pociąg na który mieliśmy bilety ma 4 wagony z czego 3 kuszetki (na które nie mieliśmy biletu, a wagon z miejscami siedzącymi był wypchany po brzegi. Oczywiście nie mogliśmy zająć miejsc w przejściu kuszetek ("chyba, że zapłacicie 56 zł od osoby...")... mimo naszych żądań o dodanie wagonu do pociągu na który mamy bilet, lamentów i pogróżek pociąg odjechał...

Do tej pory nie rozumiem po co na nas poł godziny czekali - żeby pomachać na do widzenia?! :P

To co działo się później to chaos kompletny - jest 1.00 w nocy (o tej porze mało co jeździ gdziekolwiek) - wszelkie informacje zamknięte... A na dworcu w Katowicach w nocy bezpiecznie nie jest, wiec nie uśmiechało nam tam się nocować, tym bardziej, że gdybyśmy wyjechali stamtąd rano nie zdążylibyśmy do Władysławowa na 19.00 następnego dnia :(. Zatem w akcie paniki zaczęliśmy biegać po peronach w poszukiwaniu jakiegokolwiek pociągu jadącego na północ... (musiało to wyglądać strasznie/komicznie jak ok. 40 osób z pełnym ekwipunkiem biegało po peronach wsiadając i wysiadając do kolejnego pociągu i wydawało z siebie okrzyki typu: TEN NIE, TEN DO ZAKOPANEGO!!!

Chwała Bogu i Aniołom - zlitował się nad nami kierownik jednego z pociągów, (kiedy się dowiedział jak to dzielnie studenci unikają podróży razem z kibicami) zaproponował, że nas weźmie ze sobą, że bilety pozmieniają ręcznie w czasie jazdy... I będziemy bezpieczni, bo pociąg jedzie przez Łódź do Kołobrzegu, w Poznaniu o świcie kibiców już nie będzie, a my o 9.30 mamy pociąg do Gdyni i zdążymy przed 19.00.

Uff - w końcu znaleźliśmy jakieś wyjście...
Pociąg okazał się był prawie pusty ( bez pasażerów - tym bardziej bez jakichkolwiek kibiców :)) Zatem padliśmy zmęczeni po 2 osoby na przedział i zasnęliśmy błogim snem...

Około 2.00 przyszedł Pan Kierownik i przepisał nam na odwrocie starego biletu nową trasę... Ok śpimy dalej...

4.00 - zmieniła się obsługa - kolejna kontrola...
[Kol] - koleżanka , [K] - konduktor
[K] - ale to nie jest bilet na ten pociąg! Tu jest napisane Kłodzko - Wrocław - Poznań - Władysławowo.
[Kol] - Tak, wiem zaszła zmiana, tam jest napisane na odwrocie.
[K] - (po zapoznaniu się z kolejną kartką biletu).... - Ale to nie jest bilet na ten pociąg tu jest napisane: Wrocław - Katowice - Warszawa - Gdynia...
[Kol] - Bo, wie Pan bo tu zaszła taka zmiana, zapisana na odwrocie ostatniej kartki...Bo wie Pan my tak unikamy kibiców na trasie.
[K] (czyta): bilet równoważny na trasie Wrocław - Katowice - Łódź - Poznań - Gdynia. NO DOBRZE TO JEST W KOŃCU BILET NA TEN POCIĄG.

Konduktorzy byli dla nas o tyle mili, że przyszli nas jeszcze powiadomić, że o 6.30 musimy wysiąść w Poznaniu bo inaczej zamiast do Władysławowa trafimy do Kołobrzegu.

Kiedy znaleźliśmy się w Poznaniu, okazało się, że jakiś opóźniony pociąg z Poznania do Gdyni jeszcze stoi na peronie. Udało nam się do niego załadować...

Z rozmowy ze starszym małżeństwem dzielącym ze mną wtedy przedział dowiedziałam się, że pociąg ten specjalnie czekał na grupę studentów uciekających przez całą Polskę przed jazdą z kibicami :D :D

Do Władysławowa dotarliśmy na 14.00 - po 24h podróży (Nasze Tur de Polone PKP trwało dłużej niż podróż autokarem kursowym do Włoch)

Podsumowując tą bardzo długą historią (jeśli ktoś wytrwał do końca, dziękuję za cierpliwość)...

Wieczorem w czasie zbiórki (o 19.00) prowadzący praktyki przedstawia regulamin stwierdzając na koniec, że jeśli ktoś nie będzie przestrzegał reguł zostanie wyrzucony z praktyk i pojedzie do domu... Po czym dodał: "Są jakieś pytania?!"
Zgłosiła się jedna koleżanka: "Panie Dr, jeśli zajdzie konieczność oddalenia kogoś z praktyk, to czy będzie mógł on opuścić nocleg dopiero jutro?"
"Dlaczego?!" zapytał Dr - "BO DZISIAJ WRACAJĄ KIBICE Z MECZU" :D :D

Ps. Przygody tych, którzy jednak mieli zaszczyt jechać w pociągu z kibicami w jednym pociągu to temat na inna historię.
Wniosek - jeśli chcecie przeżyć coś ciekawego to tylko podróż z południowego-zachodu na północ Polski PKP ;D

PKP

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 118 (206)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…