Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#44964

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio całkiem sporo było o zachowaniu młodzieży w teatrze, to i ja dorzucę swoją historię.

Miałam ostatnio przyjemność wybrać się na wycieczkę klasową, na balet, "Dziadka do orzechów". Z nami na sali kilka grup dzieci z podstawówki, góra czwarta klasa.

Światła gasną, rozpoczynają się szelesty. Dwie panie opiekunki zrobiły się głodne, jedna wyjęła z torebki kanapkę, druga dobrała się do chipsów. Po jakimś czasie innej opiekunce zaczął dzwonić telefon. Głośny dzwonek. Przeczekała, aż przestanie dzwonić. Chwila spokoju, zaczął dzwonić ponownie. Odebrała, wykrzyczała, że jest w teatrze i nie może rozmawiać, przekazała pozdrowienia wszystkim członkom rodu do pokolenia Judy chyba, rozłączyła się.
Pani od kanapki za to sama zadzwoniła, w połowie spektaklu, przedyktować przepis na jakąś świąteczną sałatkę, bo jej się akurat przypomniało.
Inna nauczycielka przez cały spektakl grała na telefonie w węża.
W pewnym momencie telefon zadzwonił też małemu chłopcu. Dzieciak wstał, powiedział nauczycielce, że chce wyjść, bo dzwoni do niego mama. Szanowna pani zabroniła, kazała rozmawiać na sali, jak, cytuję, normalny człowiek.
Ubiór naszej wycieczki został skrytykowany na głos, podczas przerwy, przez panie od jedzenia. Grupa była po łyżwach, raczej ciężko jeździć w spódnicach i garniturach, ale wszyscy starali się jakoś wyglądać, elegantsze swetry, ciemne spodnie.
Panie były ubrane zdecydowanie nieelegancko, chyba, że poplamiona bluzka z poodrywanymi koralikami jest ostatnim hitem wyższych sfer.

A dzieciaki zachowywały się bez zarzutu.

przykład idzie z góry

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 805 (913)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…