Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#45142

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o piekielności pewnej nauczycielki.

Szkoła, czyli budynek przez większość społeczności nielubiany. Właśnie zaczynamy lekcję wf, której specjalnie nie kocham, ale lubię. W przeddzień wypadł mi ząb, wieczór, krwi co niemiara, aż zasłabłam. Rano kilka mini krwotoków z dziąsła.
Nie wzięłam zwolnienia, ale miałam nadzieję ze Pani mnie zrozumie. Zwykle mieliśmy z Panią K. (Ukochana nauczycielka), ale dzisiaj zaawansowana (tylko ze względu na angieslki) miała mieć z wf-istką g. początkującej, Panią M. Już na początku lekcji podeszłam do niej żeby to zgłosić, ale oczywiście odsyła do zbiórki. Myślę-ok, jakoś przeboleję, ale żeby potem nie było na mnie. Bieg, rozgrzewka, coś mnie zaswędziało w ustach. Potem niestety Pani wymyśliła sobie mini-maraton po hali; mam na myśli wyścigi etc. Miałam się oszczędzać, ale oczywiscie cały czas wrzaski że to nie jest spacer, i mam się przyłożyć. Nagle zrobiło mi się słabo, runęłam na ziemie przy okazji plując krwią. Ale co to, niespodzianka! Pani M. nagle jakoś współczuć zaczęła... oczywiście słodka minka, "Nic ci się nie stało?", i odsyłamy do łazienki. Zaraz, chwilka, mogę do końca lekcji nie ćwiczyć?

Może i ja jestem piekielna, że robię aferę z byle czego, ale zawsze miałam problemy z dziąsłami.

Życie...

Szkoła

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (26)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…