Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#45237

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wraz z narzeczonym postanowiliśmy wyremontować mieszkanie. Umalować, w najmniejszym pokoju wymienić meble. Mieliśmy odłożoną niezłą sumkę pieniędzy, teściowie trochę się dorzucili - remont można było zacząć od zaraz.

Zamarzyły nam się meble - piękne, białe z fioletowymi szybami. Mnóstwo pięknych szaf i szafek tego typu było na allegro, w sklepach również ich nie brakowało. Ale żeby meble się tam zmieściły, musiałyby być bardzo wąskie, więc postanowiliśmy wziąć meble na zamówienie. Mąż pracował wcześniej w jednej firmie z Jackiem, stolarzem, mającym własną firmę. Wszystko pięknie, jeden telefon do Jacka, po godzinie był już u nas. Pomierzył, zrobił plan - wszystko pięknie. Meble do odbioru za trzy tygodnie.

Mijają trzy tygodnie, telefon do Jacka. Ano, meble jeszcze niegotowe, szyb nie dowieźli, bo to ktoś spoza miasta je robił. Okej, tydzień jeszcze możemy poczekać.
Mija tydzień, znów dzwonimy. Jedno połączenie, drugie - nie odbiera. Następnie, i jeszcze następne - to samo. Zmieniamy taktykę, dzwonimy z mojego - odbiera. A bo, Jackowi dużo pracowników odeszło, a żona jego chora, a szyb dalej nie ma, a bo Jackowi serce nawala, a bo benzyna drożeje, jeszcze tydzień poczekajmy. No cóż, dobra.

Mebli nie ma, i nie ma, chociaż tydzień minął. Pieniądze Jacek ma zapłacone, więc mąż wysyła sms'a Jackowi (telefonów nie odbiera), że nasza cierpliwość się kończy. Meble mają być gotowe na pojutrze, jak nie, to prosimy o zwrot pieniędzy.
Nadchodzi 'pojutrze'. Telefon, meble gotowe, za pół godzinki pracownicy przyjadą (czyżby Jacek bał się pokazać?) i meble wniosą i skręcą. Ok, czekamy.
Przyjechali. Meble skręcili i zaczynali szykować się do powieszenia wiszących szafek. Zawiadamiamy, że ściana cienka. Powiedzieli, żebyśmy się nie martwili. Nie mija dziesięć minut... mamy śliczną i dużą (pięść się mieściła) dziurę w ścianie na wylot. Ups.
Dali radę jednak, meble zamontowali, dziurę zaszpachlowaliśmy i pokryliśmy farbą. No, nareszcie pokój jest gotowy.

Mija miesiąc. Szafka wisząca (zresztą nad inną szafką) jakoś dziwnie się przekrzywiła, odłażąc od ściany. Dzwonimy do Jacka, żeby wysłał majstrów i coś poradzili. ''Nie martwcie się, popchnijcie do ściany i będzie dobrze! A w ogóle, to ciotka mi zmarła...''. Nalegamy, żeby jednak przyszli. No okej, za godzinę będą. Przyjechali, postukali, zdjęli szafkę i zamontowali ponownie. Będzie się trzymać.

A teraz uwaga, bonus.
Od ich wyjścia nie minął kwadrans. Szafka z hukiem spadła, uszkadzając szafkę pod spodem. Szyby popękane doszczętnie. Telefon do Jacka. "Dobra, jutro będę!".

Minęły dwa tygodnie. Do tej pory go nie było.

majstry ach majstry!

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 558 (686)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…