Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#45634

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie coś o piekielnych nauczycielkach.
Na wstępie muszę napisać, że jestem osobą bardzo chorowitą, przez co opuszczam wiele godzin lekcyjnych. Na szczęście zawsze gdy wracam po kolejnej chorobie do szkoły nadrabiam materiał i do tej pory przechodzę z klasy do klasy. Mimo, że jak twierdzą nauczycielki, jestem osobą bardzo pojętną, to jakoś nie mam z nimi łatwo.
Około dwa tygodnie przed minionymi świętami miałam na WFie wypadek, upadłam i złamałam rękę ( co było ewidentnie widać), a jakby tego mało było obtłukłam swoją chorą po wypadku nogę. Mój WFista chciał wzywać karetkę, kazał zawołać pielęgniarkę, wychowawczynię i dyrektora. Nauczyciel, dyrektor i pielęgniarka chórem stwierdzili, ze trzeba przynajmniej zadzwonić do mojej matki, aby zabrała mnie do chirurga. Wychowawczyni stwierdziła inaczej. Zaczęła drzeć się, ze mogę siedzieć w szkole, nic mi przecież nie jest ( nie licząc złamanej reki i tego, ze nie mogłam stanąć na lewą nogę). Otóż wg. jej, ja wcale nie mam złamanej ręki, ja symuluję, jestem hipochondryczką. Dyrektor z nauczycielem zmienili barwy na twarzy na soczystą czerwień i kazali jej się zamknąć.
Na następny dzień znów miałam wf, jako że nie ćwiczylam to siedziałam na ławce i gawędziłam z nauczycielem. Opowiedział mi, jak to rada pedagogiczna była dzień wcześniej zbulwersowana. Nauczycielki zgodnym chórem stwierdziły, iż sama SPECJALNIE złamałam sobie rękę. Dla mnie jest to nie pojęte..

Szkoła

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 140 (236)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…