Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#45673

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Ta opowieść będzie o braku empatii.

4 lata temu mój brat na potrzeby historii nazwijmy go Dawid skarżył się między innymi na ból w nadbrzuszu po prawej stronie, brak apetytu.

Po leczeniu domowymi sposobami udał się do lekarza pierwszego kontaktu ten po rozmowie i badaniu wypisał bratu skierowania do gastrologa podejrzewał zapalenie pęcherzyka żółciowego. Specjalista zrobił Dawidowi wszelkie badania i okazało się, że należy wyciąć woreczek żółciowy. Po pewnym czasie mój brat trafił na oddział a potem na stół operacyjny gdzie metodą laparoskopową wyciętą mu ten nieszczęsny narząd i wycinek wysłano do miejscowości: Odkrywcza sól. Po powrocie do domu dolegliwości mojego brata wcale nie ustąpiły nawet było gorzej. Jednakże zdaniem Odkrywczej soli wycinek nie zawierał zmian rakowych. Mój brat z powodu boleści dalej zaliczył wizytę u lekarzy i z powrotem wylądował na oddziale. Zdecydowano się go otworzyć… W tym miejscu warto zaznaczyć, że nie było dnia żeby mój brat cały dzień leżał sam. Jego świeżo poślubiona żona,rodzice,ja,brat,reszta rodziny składaliśmy mu wizyty.

Niestety zdarzyło się tak, iż tego dnia nikt z nas jeszcze do niego nie przyszedł a pewien bardzo taktowny i pełen empatii lekarz zdecydował się powiedzieć mojemu bratu w prostych żołnierskich słowach, że ma raka w dodatku złośliwego. Mój brat powrócił do domu i przez 2 tygodnie nikomu z rodziny nie powiedział o diagnozie lekarza.

Jestem pewna, że przez ten czas próbował się otrząsnąć i dojść do równowagi psychicznej zanim nam wyjawił prawdę. To był dla nas wielki szok . Pamiętam jak dziś z jak z wielką wściekłością mama zastanawiała się jak lekarz mógł przekazać tak straszne wieści mojemu bratu gdy był sam przecież na pewno widział ,że codziennie go ktoś z rodziny odwiedza ,czy tak trudno było zaczekać aż przyjdzie jego żona? Jakby tego było mało to oczywiście szpital umył rączki od wszelkiej odpowiedzialności za dalsze leczenie mojego 34 letniego brata i na szczęście tylko dzięki temu, że mamy w rodzinie człowieka który z wykształcenia jest lekarzem załatwiliśmy mu miejsce w klinice w Poznaniu. Lekarka z wielkim wahaniem postanowiła go przyjąć ,bo przy jego zmianach były niewielkie szanse na pokonanie raka.

Ja i reszta rodziny do dziś zadajemy sobie pytanie czy jeśli dowiedzielibyśmy się wcześniej miałby większą szansę na wyjście z choroby?

Perełka na koniec:
Lekarz który załatwił nam miejsce w tej klinice ,pojechał do miejscowości do której wysłano wycinek i odkrył, że już wtedy było widać zmiany nowotworowe.

Uprzedzając prawdopodobne pytanie : moi rodzice ,ani wdowa po moim bracie nie zgłosili zaniedbania szpitala ponieważ po pierwsze byli w ogromnej żałobie , po drugie nie mieli ani sił ani zdrowia do ciągania się po sądach. A po trzecie i najważniejsze życia mojego brata ewentualna wygrana by nie zwróciła.

służba_zdrowia

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (173)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…