Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#45692

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Czasami marzę o sprawiedliwości. Takiej elementarnej. Żebyśmy przestali być traktowani jak niewolnicy, niższa forma życia...
Historia mojego kolegi, całkiem świeża.

Do ambulatorium zgłasza się Pacjent przez baardzo duże P.
Coś spadło mu na kopytność. Uszkadzając mały palec.
Lekarz dyżurny wysłał człowieka na rentgen.
Stwierdzono złamanie paliczka. Dolegliwość bolesna, jednak niegroźna. Wedle standardów, wystarczy zalecić chodzenie w butach na grubej podeszwie i leki przeciwbólowe.
Nie zakłada się unieruchomienia gipsowego, bo i po co? Tak obwodowo położonej kostki nie da się w ten sposób skutecznie unieruchomić. Poza tym, nawet jeżeli się zrośnie nieco krzywo, to w żaden sposób nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu obrażonego organu.
No chyba, że ktoś zawodowo gra stopami na pianinie...
Ten nie grał.
Za to już od prześwietlenia dawał wszystkim do zrozumienia, jakim jest ważnym Pacjentem!
Zażądał, żeby zdjęcie opisywał lekarz z równym jemu stażem pracy.
Dyżurnego radiologa nazwał uczniem i wyrzucił z gabinetu...
Potem wrócił do ambulatorium. Wszem i wobec rozpowiadając, jak to musiał czekać na prześwietlenie całe 10 minut, bo najpierw fotografowano chorego SOR w ciężkim stanie... No ale ON był pierwszy!
Kolega, słysząc te awantury, nabrał rewolucyjnej czujności.
I, natychmiast po wejściu Jego Nadętości, włączył kamerę.
Pokazał mi potem arcydzieło. Na którym ów Pacjent ŻĄDA unieruchomienia! Jakiegokolwiek! Gipsu, szyny, patyczka...
Po to, żeby zaraz potem powiedzieć, że nie chce gipsu...
Za chwilę znowu żądał unieruchomienia.
Potem twierdził, że został olany, że załoga ambulatorium przez pół godziny wykorzystywała seksualnie pacjentkę.
Cały czas powtarzał, że ma firmę, że budował dom ordynatorowi...
Pytał, czy się dogadają, bo inaczej on pojedzie do innego szpitala. Na to usłyszał, że ma do tego prawo.
Rozjuszony stwierdził, że jeżeli się nie dogadają (niby jak?), załatwi sprawę inaczej.
I załatwił.
Wyszedł i powiadomił Policję, że obsada ambulatorium jest pijana!
Patrol przyjechał. Przedmuchał zainteresowanych. Okazali się trzeźwi, czego Pacjent nie doczekał, bo zaraz po donosie pomaszerował w siną dal.
Pozostawiając po sobie duże rozgoryczenie załogi i nieufne spojrzenia innych pacjentów, wobec których wykrzykiwał swoje brudne insynuacje.

Kolega się zastanawia, co z tym fantem zrobić.
Zostawić? Zapomnieć?
Moim zdaniem nigdy!
Bo ta odrobina godności, która nam pozostaje po dobie zapieprzania w walce o życie i zdrowie innych, to wszystko, co się liczy.
Tego nie da się przeliczyć na pieniądze, które pewnie właściciel firmy zaproponuje kolegom, kiedy zobaczy pozew.
Bo inaczej będzie nadal chodził po tym świecie, nie dostrzegając, że ktoś inny też może mieć rację. I że czasem należy trochę posłuchać, a nie straszyć, grozić i zniesławiać.
To tylko jeden pacjent, na jednym dyżurze...

hellcave

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 693 (775)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…