zarchiwizowany
Skomentuj
(11)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Sporo ostatnio historii o poszukiwaniu pracy, więc i ja dodam coś od siebie.
Kierownictwo korporacji zdecydowało, że do naszego zespołu potrzebna jest jeszcze jedna osoba. My byliśmy szczęśliwi, bo roboty było naprawdę dużo. Praca biurowa. Odpowiedź na maile i telefony. Wszystko w językach obcych. Nasz 10 osobowy zespół obsługuje 8 języków. Mieliśmy sami znaleźć sobie odpowiedniego kandydata, oczywiście będąc w kontakcie z HR-ami. Przekazaliśmy nasze warunki - język angielski biegły + w stopniu zaawansowanym dodatkowy język obcy z grona popularnych (hiszpański, francuski, niemiecki). Płaca naprawdę niezła - na początek lekko ponad średnią krajową, po okresie próbnym podwyżki + ewentualne premie. Nie wymagaliśmy doświadczenia, sami chcieliśmy nowego członka zespołu przeszkolić i wszystkiego nauczyć. Niestety przez 3 miesiące nie znaleźliśmy żadnego kandydata spełniającego warunki. Dlaczego? Oto parę przykładów aplikacji/rozmów.
1. Pan znający wszystko.
CV na 7 stron. Wypisane nawet praktyki w budce z hamburgerami. Znajomość 7! języków obcych. Szkoda, że poza kiepskim angielskim, który został wpisany jako biegły, reszta ograniczała się do powiedzenia dzień dobry, a na jakiekolwiek pytanie otrzymywaliśmy odpowiedź w stylu: tak, nie, nie wiem. I jakkolwiek może osoba była małomówna, ale na pytanie sprawdzające język: "Co Pan robił podczas ostatniego urlopu" - dostaliśmy fantastyczną odpowiedź - "Nie wiem".
2. "Ja tu wcale nie chcę pracować"
Z HR-ów została do nas skierowana młoda 24-letnia dziewczyna. Bez praktyk, po dwóch semestrach spędzonych za granicą. Dla nas brak doświadczenia to nie problem. Dziewczyna języki w miarę zna, wydaję się być inteligentna. Po czym spytaliśmy ją, dlaczego chciałaby pracować w tym właśnie dziale. Dostaliśmy odpowiedź, którą sobie sama strzeliła w kolano. Otóż powiedziała, że wcale nie chce tu pracować, ale nie dostała się do innego działu, to sobie po prostu od razu przyszła na rozmowę, bo podobno kogoś szukamy. A, i chciałaby zarabiać dwa razy tyle ile mielibyśmy jej zaoferować. No cóż, wobec takiej prezentacji faktów pozostało nam tylko grzecznie podziękować.
3. Osoby odwołujące spotkania.
Przesłuchaliśmy w sumie parunastu kandydatów. Byłoby ich znacznie więcej, gdyby nie fakt, że niektóre osoby po prostu nie pojawiały się na spotkaniach. Komuś odpowiedzialnemu przeszło by przez myśl, aby dzień wcześniej poinformować o niepasującym terminie, bądź rezygnacji z aplikowania na dane stanowisko. No cóż. Taka sytuacja dotyczyła około 10 kolejnych osób.
4. Z niektórymi osobami przeprowadzaliśmy dodatkowo rozmowę telefoniczną, jeśli np. nie do końca zgadzały się kompetencje językowe danej osoby z naszymi wymaganiami. Lepiej porozmawiać chwilę w danym języku z kandydatem niż ewentualnie tracić jego i nasz czas na spotkanie. Czasem zdarza się, że oczywiście osoba, która wpisuje poziom podstawowy mówi naprawdę ładnie, a czasem osoby wpisują sobie biegła znajomość, mówiąc na poziomie A2/B1. Częste odpowiedzi od kandydatów, mimo że byli wcześniej już powiadomieni przez HR-y, że będziemy do nich dzwonić, to: "Ja nie jestem przygotowany/a na rozmowę", "Ale ja przecież znam język", "Ja byłem 2-3 lata w danym kraju", "Teraz nie mogę" - i odwołanie aplikacji u HR.
Ostatecznie przez pierwsze 2 miesiące nie znalazł się nikt odpowiedni. Pod koniec trzeciego miesiąca znaleźliśmy super kandydata, który był przeszczęśliwy, że dostał u nas pracę i pracuje do dzisiaj.
Ja rozumiem, że tyle się mówi o bezrobociu, zwłaszcza wśród młodych. Ale niech ktoś mi wytłumaczy, podobno młodzi znają języki, często 2 lub 3 (przynajmniej tak się nasz system edukacji chwali). Ponadto młodzi mają wymagania z kosmosu, minimum 5 tyś na start, bez doświadczenia i żadnych umiejętności. Reakcje na ogłoszenia firmy były naprawdę nie takie duże, w sumie przejrzeliśmy każde CV, które wpłynęło do firmy w związku z tym ogłoszeniem i wcale nie było tego tak dużo, jakby się wydawało. Po prostu bezrobotni są totalnie niedopasowani do rynku pracy, niestety.
Kierownictwo korporacji zdecydowało, że do naszego zespołu potrzebna jest jeszcze jedna osoba. My byliśmy szczęśliwi, bo roboty było naprawdę dużo. Praca biurowa. Odpowiedź na maile i telefony. Wszystko w językach obcych. Nasz 10 osobowy zespół obsługuje 8 języków. Mieliśmy sami znaleźć sobie odpowiedniego kandydata, oczywiście będąc w kontakcie z HR-ami. Przekazaliśmy nasze warunki - język angielski biegły + w stopniu zaawansowanym dodatkowy język obcy z grona popularnych (hiszpański, francuski, niemiecki). Płaca naprawdę niezła - na początek lekko ponad średnią krajową, po okresie próbnym podwyżki + ewentualne premie. Nie wymagaliśmy doświadczenia, sami chcieliśmy nowego członka zespołu przeszkolić i wszystkiego nauczyć. Niestety przez 3 miesiące nie znaleźliśmy żadnego kandydata spełniającego warunki. Dlaczego? Oto parę przykładów aplikacji/rozmów.
1. Pan znający wszystko.
CV na 7 stron. Wypisane nawet praktyki w budce z hamburgerami. Znajomość 7! języków obcych. Szkoda, że poza kiepskim angielskim, który został wpisany jako biegły, reszta ograniczała się do powiedzenia dzień dobry, a na jakiekolwiek pytanie otrzymywaliśmy odpowiedź w stylu: tak, nie, nie wiem. I jakkolwiek może osoba była małomówna, ale na pytanie sprawdzające język: "Co Pan robił podczas ostatniego urlopu" - dostaliśmy fantastyczną odpowiedź - "Nie wiem".
2. "Ja tu wcale nie chcę pracować"
Z HR-ów została do nas skierowana młoda 24-letnia dziewczyna. Bez praktyk, po dwóch semestrach spędzonych za granicą. Dla nas brak doświadczenia to nie problem. Dziewczyna języki w miarę zna, wydaję się być inteligentna. Po czym spytaliśmy ją, dlaczego chciałaby pracować w tym właśnie dziale. Dostaliśmy odpowiedź, którą sobie sama strzeliła w kolano. Otóż powiedziała, że wcale nie chce tu pracować, ale nie dostała się do innego działu, to sobie po prostu od razu przyszła na rozmowę, bo podobno kogoś szukamy. A, i chciałaby zarabiać dwa razy tyle ile mielibyśmy jej zaoferować. No cóż, wobec takiej prezentacji faktów pozostało nam tylko grzecznie podziękować.
3. Osoby odwołujące spotkania.
Przesłuchaliśmy w sumie parunastu kandydatów. Byłoby ich znacznie więcej, gdyby nie fakt, że niektóre osoby po prostu nie pojawiały się na spotkaniach. Komuś odpowiedzialnemu przeszło by przez myśl, aby dzień wcześniej poinformować o niepasującym terminie, bądź rezygnacji z aplikowania na dane stanowisko. No cóż. Taka sytuacja dotyczyła około 10 kolejnych osób.
4. Z niektórymi osobami przeprowadzaliśmy dodatkowo rozmowę telefoniczną, jeśli np. nie do końca zgadzały się kompetencje językowe danej osoby z naszymi wymaganiami. Lepiej porozmawiać chwilę w danym języku z kandydatem niż ewentualnie tracić jego i nasz czas na spotkanie. Czasem zdarza się, że oczywiście osoba, która wpisuje poziom podstawowy mówi naprawdę ładnie, a czasem osoby wpisują sobie biegła znajomość, mówiąc na poziomie A2/B1. Częste odpowiedzi od kandydatów, mimo że byli wcześniej już powiadomieni przez HR-y, że będziemy do nich dzwonić, to: "Ja nie jestem przygotowany/a na rozmowę", "Ale ja przecież znam język", "Ja byłem 2-3 lata w danym kraju", "Teraz nie mogę" - i odwołanie aplikacji u HR.
Ostatecznie przez pierwsze 2 miesiące nie znalazł się nikt odpowiedni. Pod koniec trzeciego miesiąca znaleźliśmy super kandydata, który był przeszczęśliwy, że dostał u nas pracę i pracuje do dzisiaj.
Ja rozumiem, że tyle się mówi o bezrobociu, zwłaszcza wśród młodych. Ale niech ktoś mi wytłumaczy, podobno młodzi znają języki, często 2 lub 3 (przynajmniej tak się nasz system edukacji chwali). Ponadto młodzi mają wymagania z kosmosu, minimum 5 tyś na start, bez doświadczenia i żadnych umiejętności. Reakcje na ogłoszenia firmy były naprawdę nie takie duże, w sumie przejrzeliśmy każde CV, które wpłynęło do firmy w związku z tym ogłoszeniem i wcale nie było tego tak dużo, jakby się wydawało. Po prostu bezrobotni są totalnie niedopasowani do rynku pracy, niestety.
korporacja
Ocena:
108
(172)
Komentarze