zarchiwizowany
Skomentuj
(84)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Wojna trwa!
W ostatniej historii pisałem o moim problemie. W skrócie - w wieku 14 lat ważyłem 130kg i rodzice uważali, że to dobre dla mnie.
Obecnie ważę 87kg i zasadniczo moje BMI jest w górnych granicach normy.
Chciałbym opisać techniki w jaki sposób próbowano w rodzinie utrzymać moja pokaźną masę (i przy okazji uprzykrzyć mi życie):
-Zacząłem słodzić (według zaleceń poznanego dietetyka) słodzikiem. Oczywiście nie przeszkadzało to w celowym robieniu mi herbatek gdzie był wrzucone pół słodzika i 1,5 łyżeczki cukru. Od tak, żeby mnie oszukać. 6-7 takich herbatek i kalorii się uzbiera. Dopiero nabrałem podejrzeń o pół roku jak wypiłem zrobioną przez siebie herbatę i tą "mamusiną" pod rząd. Oczywiście nikt nic nie wie, nie przyznaje się. Pomogło dopiero zamontowanie kamery w kuchni i pokazanie pięknego nagrania.
-Wracam do domu po 8 godzinach w szkole i zastaję jedynie białe pieczywo a na obiad naleśniki, miały być schabowe. Nikogo nie ma w domu do 18. Ciężko wytrzymać od godziny 8 bez jedzenia ale trzeba być twardym i domagać się swojego.
-Jeden z moich ostatnich faworytów: ZUPA ZIEMNIACZANA. Nie dałem się nabrać, bo pomysł przyszedł niedawno. Ogólnie: "Zrobię na obiad zupę grzybową/fasolowa/jakby jej nie nazwać". Problem w tym że 90% zawartości to ziemniaki.
-"Gorzka czekolada przecież nie tuczy, możesz jeść ile chcesz". Na pewno.
-Celowe zastawianie stołu słodyczami, innym jedzeniem. "Jak to nie chcesz pistacji o 21?".
-Próbowanie zawstydzenia mnie przy rodzinie/znajomych/i.t.p. "Jak to nie zjesz pysznych ziemniaczków/naleśniczków/czegokolwiek - w skrócie CUKRÓW od babci/cioci i.t.p.?" Szkoda, że tak się nie palą do zrobienia mi zwykłego kotleta czy jarzyn.
-Próba masowania mnie po plecach jak oglądam telewizję z głośnym komentarzem "Toż to sama skóra i kości!". Mięśni rzeczywiście nie za dużo a i skóry nadmiar - ale tłuszczu to trudno nie zauważyć.
-Zostawianie pieniędzy zamiast obiadu żebym zamówił najlepiej pizzę. Większość by się cieszyła, ja nie.
-Kolejny mój faworyt: Próba przekupstwa alkoholem. "Jak zjesz odpowiednią ilość słodyczy to damy ci się napić" Dla 16 letniego gnojka bardzo ciekawa propozycja od rodziców. Nie skorzystałem.
-Ogólnie próby przekupstwa za jedzenie (szczególnie premiowane węglowodany i najlepiej proste). Może byłby potrzebny taryfikator? :-)
-Przyprowadzanie znajomych rodziców którzy potwierdzają moją "skórę i kości" oraz rzekomą anoreksję. Szkoda, że od żadnego trenera czy swojego znajomego tego nie usłyszałem.
Sytuacji ogólnie wiele, niektóre były powtarzane wiele razy przez te 4 lata. Części też nie pamiętam.
I dzisiejsza perełka: "Zrobimy Ci na śniadanie pyszną jajecznicę". Ok, zgodziłem się jako że ciężko zrobić z nią przekręt. W trakcie robienia znalazłem się w kuchni. Wraz z jajkami i boczusiem na patelni smażyło się PÓŁ KOSTKI MASŁA. Ciekawe ile się już rozpuściło w pyszne jajeczka. "No przecież do jajecznicy trzeba dodać masło, bo jest lepsza". Nosz K...wa mać. Ich inwencja twórcza mnie przeraża.
Samemu ciężko jest schudnąć...
W ostatniej historii pisałem o moim problemie. W skrócie - w wieku 14 lat ważyłem 130kg i rodzice uważali, że to dobre dla mnie.
Obecnie ważę 87kg i zasadniczo moje BMI jest w górnych granicach normy.
Chciałbym opisać techniki w jaki sposób próbowano w rodzinie utrzymać moja pokaźną masę (i przy okazji uprzykrzyć mi życie):
-Zacząłem słodzić (według zaleceń poznanego dietetyka) słodzikiem. Oczywiście nie przeszkadzało to w celowym robieniu mi herbatek gdzie był wrzucone pół słodzika i 1,5 łyżeczki cukru. Od tak, żeby mnie oszukać. 6-7 takich herbatek i kalorii się uzbiera. Dopiero nabrałem podejrzeń o pół roku jak wypiłem zrobioną przez siebie herbatę i tą "mamusiną" pod rząd. Oczywiście nikt nic nie wie, nie przyznaje się. Pomogło dopiero zamontowanie kamery w kuchni i pokazanie pięknego nagrania.
-Wracam do domu po 8 godzinach w szkole i zastaję jedynie białe pieczywo a na obiad naleśniki, miały być schabowe. Nikogo nie ma w domu do 18. Ciężko wytrzymać od godziny 8 bez jedzenia ale trzeba być twardym i domagać się swojego.
-Jeden z moich ostatnich faworytów: ZUPA ZIEMNIACZANA. Nie dałem się nabrać, bo pomysł przyszedł niedawno. Ogólnie: "Zrobię na obiad zupę grzybową/fasolowa/jakby jej nie nazwać". Problem w tym że 90% zawartości to ziemniaki.
-"Gorzka czekolada przecież nie tuczy, możesz jeść ile chcesz". Na pewno.
-Celowe zastawianie stołu słodyczami, innym jedzeniem. "Jak to nie chcesz pistacji o 21?".
-Próbowanie zawstydzenia mnie przy rodzinie/znajomych/i.t.p. "Jak to nie zjesz pysznych ziemniaczków/naleśniczków/czegokolwiek - w skrócie CUKRÓW od babci/cioci i.t.p.?" Szkoda, że tak się nie palą do zrobienia mi zwykłego kotleta czy jarzyn.
-Próba masowania mnie po plecach jak oglądam telewizję z głośnym komentarzem "Toż to sama skóra i kości!". Mięśni rzeczywiście nie za dużo a i skóry nadmiar - ale tłuszczu to trudno nie zauważyć.
-Zostawianie pieniędzy zamiast obiadu żebym zamówił najlepiej pizzę. Większość by się cieszyła, ja nie.
-Kolejny mój faworyt: Próba przekupstwa alkoholem. "Jak zjesz odpowiednią ilość słodyczy to damy ci się napić" Dla 16 letniego gnojka bardzo ciekawa propozycja od rodziców. Nie skorzystałem.
-Ogólnie próby przekupstwa za jedzenie (szczególnie premiowane węglowodany i najlepiej proste). Może byłby potrzebny taryfikator? :-)
-Przyprowadzanie znajomych rodziców którzy potwierdzają moją "skórę i kości" oraz rzekomą anoreksję. Szkoda, że od żadnego trenera czy swojego znajomego tego nie usłyszałem.
Sytuacji ogólnie wiele, niektóre były powtarzane wiele razy przez te 4 lata. Części też nie pamiętam.
I dzisiejsza perełka: "Zrobimy Ci na śniadanie pyszną jajecznicę". Ok, zgodziłem się jako że ciężko zrobić z nią przekręt. W trakcie robienia znalazłem się w kuchni. Wraz z jajkami i boczusiem na patelni smażyło się PÓŁ KOSTKI MASŁA. Ciekawe ile się już rozpuściło w pyszne jajeczka. "No przecież do jajecznicy trzeba dodać masło, bo jest lepsza". Nosz K...wa mać. Ich inwencja twórcza mnie przeraża.
Samemu ciężko jest schudnąć...
dom rodzinny
Ocena:
295
(437)
Komentarze