Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#46086

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O dzieciach

Mam 26 lat i jestem mamą 3,5 letniej córeczki. Dodatkowo posiadam od ponad pół roku własne lokum (dom), a wcześniej razem z przybytkiem - czyli ja, dziecko i mąż mieszkaliśmy w jednym pokoju + kuchnia i łazienka.
Jak nasze dziecko miało ok 7 miesięcy, pojawiły się dziwne plamki na całym ciałem. Pojechaliśmy do lekarza rodzinnego - diagnoza 'przechodzona (czy coś podobnego) różyczka. My wielkie zdziwienia bo dziecko szczepione a poza tym nie ma żadnej wysypki. A leczenie to jakieś maści i to w ciągu 2 tyg przejdzie. Mija ten czas a na ciele dziecka ani poprawy ani szkody. Jedziemy jeszcze raz do lekarza. Potrzebny antybiotyk po którym na 1000% będzie dobrze + maści. Po pewnym czasie nie ma żadnej poprawy, ale się pogarsza bo dziecko to rozdrapuje i tworzą się wielkie strupy z których czasem cieknie ropa. kolejna wizyta u lekarza z prośbą ( raczej rozkazem) wskazania, gdzie możemy się udać z wyżej wymienionym problemem. Lekarka oburzona bo przecież leczenie działa!!! Zamiast plam przecież są strupy a one się zagoją i będzie wszystko pięknie. dodatkowo dodała, że dziecku trzeba na noc podawać syrop usypiający( nie wiem czy podałam poprawną nazwę). Bo jak prześpi noc to przyśpieszy to działanie leków. Syrop był podawany ok tyg. Zero poprawy jedyny skutek to przespana noc (wcześniej było to nie możliwe z powodu drapania). W tym czasie przypałętała się do nas do domu grypa żołądkowa. Dziecko miało niesamowita biegunkę i wymioty. Wieczorem przyjeżdżamy do szpitala wojewódzkiego dla dzieci. Nie ma problemu, szybkie przyjęcie ja z dzieckiem nie mogę zostać bo mam taki sam problem jak córka. Zostaje mąż wszystko jest ok, mała dostaje kroplówkę. Na drugi dzień ja i dziecko czujemy się świetnie, zostajemy tylko na obserwację. Ale się dopiero zaczyna... Co to za plamy/rany ma dziecko, jak długo, jak leczone itp. Ja wszystko tłumaczę. Lekarze dziwnie patrzą, oni swoje wiedzą. Zaczynają dziecko leczyć na świerzb!!! Mówię, że to jest nie możliwe ja zdrowa mąż zdrowy to chyba coś nie tak. nie dyskutować oni mają rację. My zamknięte zero wejść/wyjść mąż pod nadzorem może wejść. Leczenie 4 dni zero poprawy nowe strupy. Pielęgniarka mówi, że jest coś nie tak, że oni nie wiedzą co jest dziecku. obchód poranny razem z panią ordynator oni nie wiedzą jak leczyć i na co! To ja decyduję dziecko opuszcza szpital. Oni zdziwienie, że w takim stanie dziecko chce wypisać. Mój teść ma znajomości w służbie zdrowia, załatwia wizytę jeszcze tego samego dnia u pani dermatolog. Zjawiamy się u pani za przeproszeniem lekarzyny, a ona do nas z wielkimi pretensjami jak mogliśmy do takiego stanu dziecko doprowadzić, że jest dosłownie zasyfione, gzie my to nie mieszkamy chyba w norze. Brud syf i ubóstwo. My szok dziecko ubrane w ubrania firmowe, czyste, zadbane no ale ok. Pani stwierdza, że dziecko ma Gangrenę wczesne stadium!!!! my jeszcze większy szok. antybiotyki i maści + modlitwa, żeby dziecku się gorzej nie zrobiło. Po 2 tyg zero poprawy. Kolejny lekarz zaproponowany przez mojego teścia kolejny antybiotyk i maści. w między czasie my dziecko bandażowaliśmy ręce albo pilnowanie dziecko w dzień i noc czy się nie drapie + całkowite wietrzenie skóry dziecka, ograniczenie ubrań itp. Pojawiła się lekka poprawa ran nie przybywało a stare zaczęły się goić. Trwało to ok 3-4 miesiące bo już nas zima zastała. Kiedyś między mamami trwa rozmowa na temat dzieci. Opowiadam jaki mam problem jedna z mam pyta co na to alergolog. Ja mówię, że każdy lekarz wykluczył alergię. ale ziarno zostało zasiane. Siadam przed laptopem wpisuję w gogle alergolog dziecięcy z mojego miasta. Jedno z pierwszych wyszukiwań pani Monika C.- P. same pozytywne komentarze, spróbuje zadz. Wizyta za 3 dni. Ładnie pakujemy dziecko, wchodzimy do gabinetu, rozbieramy dziecko a pani doktor dlaczego w takim stanie przywozimy dziecko( ja zdenerwowanie bo ile jeszcze razy to można słyszeć) przecież to dziecko ma Atopowe zapalenie skóry, na to nie ma skutecznego lekarstwa tylko natłuszczanie. Takie proste leczenie, maść robiona w aptece, przeszło dziecku po kilku dniach. opowiadamy pani doktor co przeszliśmy a ona w śmiech.
Ja mam pytanie jak można było dziecko na takie coś narazić, a z nas zrobic brudasow

lub.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 44 (262)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…