Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#46161

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ku przestrodze...

Mieszkam praktycznie nad morzem, ale bardzo lubię góry. Tak więc raz czy dwa do roku jeździmy z narzeczoną do Zakopanego lub w jego okolice. Zwykle wracamy do sprawdzonych miejsc, jednak nie zawsze w naszym terminie są dostępne pokoje.

I tak było tym razem, trzeba było szukać nowej lokalizacji. Po przekopaniu się przez różne ogłoszenia i oferty, trafiamy na rozsądną propozycję. Apartamenciki blisko Krupówek, spokojna okolica, osobne wejścia, w miarę rozsądna cena. No to telefon, rezerwacja, zaliczka i załatwione.
Początkowo nic nie wzbudzało naszych wątpliwości. Kontakt z właścicielami bez zastrzeżeń, państwo rozmowni, mili, itd. Zdjęcia apartamentów bardzo ładne.

Tak więc jedziemy.
Po nocnej podróży docieramy na miejsce, zmęczeni trochę przytępieni na umyśle (po 14h jeździe).
Pierwszy zgrzyt o którym właściciele nie wspomnieli - spokojna okolica, ale za oknem z jednej strony trwa rozbiórka domu, z drugiej budowa hotelu. Parking na ulicy obok placu budowy. Nic to. Wchodzimy zmęczeni do apartamenciku, pierwszy rzut zmęczonym okiem „tak sobie”, ale myślimy tylko żeby odpocząć. Właściciel melduje, zagaduje, bierze pieniążki i znika. Chwila odpoczynku i zaczynają się rzucać w oczy pierwsze kwiatki.

"Apartamęcik" okazał się być gankiem zaadaptowanym na pomieszczenie. Dwuosobowe łóżko, to stara wyleżana kanapa, zapadnięta na środku, na której raczej nikt by się nie wyspał. Pościel brudna. Za głową brzęczy lodówka, której nie można wyłączyć. Ściany przybrudzone, popękane. W meblach pourywane zawiasy. 20-letni telewizor, z pilotem na gumkę, "coś" tam odbiera. Dziura nad drzwiami pomiędzy pomieszczeniami, w łazience zagrzybiony prysznic i urwana deska sedesowa. 4 wieszaki na drzwiach stanowiły szafę. Brak wyposażenia opisanego w ofercie. Dziurawa zabudowa za którą znajduje się jakiś schowek właścicieli. Kaloryfery zimne, ciepła woda z bojlera, jak się nie skończy to jest. Wejście z dworu 2 metry od łóżka, drzwi bez żadnych uszczelnień, dmucha przez nie wiatr w głowę. Na dworze -2 w pokoju +17.

Jednym słowem porażka, zimno, brudno, smutno. Oferta "apartamęcików" prezentowanych w Internecie czasy swojej świetności miała z 10 lat temu albo i więcej. Ogólnie w stosunku do zdjęć wszystko było stare, brudne i zniszczone. Wyglądało to jak studencka melina (z całym szacunkiem dla studentów, 2 inne apartamenty znajdowały się w do połowy zawalonym budynku gospodarczym.)

Po 15 min decyzja - to miał być urlop nie mordęga i nie zostaniemy tam ani minuty dłużej, zostaliśmy nabici w butelkę. Więc idę do właściciela, a tam zonk, Pan się ulotnił. Szybki telefon, Pana nie ma, będzie wieczorem, ale w czym rzecz, przecież można omówić przez telefon. Więc krótka piłka, że syf, że brudno, że zimno, że umowa była inna, że Pan nas oszukał. Pan, że jak się nam nie podoba to on nie widzi problemu żebyśmy się wynieśli. Żądam zwrotu pieniędzy. Pan kpi, ale zgadza się oddać kwotę jaką dostał do ręki. Aby odzyskać choć część pieniędzy zgadzamy się.

Pan o dziwo pojawia się po 10 min. Włączam nagrywanie w telefonie. Pan oddaje kwotę którą dostał. Kiedy pieniądze mam w ręku, wchodzę na temat pozostałej kwoty wpłaconej jako zaliczkę. Pan znowu kpi i wyśmiewa. Pieniędzy nie odda. W długim i burzliwym dialogu Pan przyznaje że nas oszukał, ponieważ na zdjęciach w ofercie nie były oznaczone pokoje, a my podczas rezerwacji nie pytaliśmy, który z nich dostaniemy. Mając dosyć bezproduktywnej gadki mówię Panu co o nim sądzę, macham na niego ręką i odchodzę. Pan się cieszy, że znowu zarobił. Zbyt pochopnie.

Następnego dnia wykonuę do Pana telefon, informuję go że dzwonię z prokuratury w Zakopanem, gdzie właśnie dokonałem zgłoszenia popełnienia przestępstwa oszustwa i przywłaszczenia mienia w związku z wczorajszą sytuacją. Panu odbiera mowę, później mówi dużo, następnie się na mnie obraża, że jestem złym człowiekiem i nie dałem się oszukać. Pan niezwłocznie dokonuje przelewu pozostałej kwoty. Uff, udało się odzyskać pieniądze. Reszta "urlopu" mija przyjemnie bez żadnych niespodzianek.

Po głębszym "śledztwie" okazało się, że było wielu takich klientów jak my, Pan jednak skrupulatnie usuwał negatywne komentarze. Co więcej, wszelkiego rodzaju gwarancje jakości udzielane przez portale z ofertami są nic nie warte. Gwarancja osobistej inspekcji pracowników portalu również. Nikt za te gwarancję nie bierze odpowiedzialności. Wszystko to jedna wielka ściema. Pan płaci, Pan ma gwarancję portalu. Oznakowanie nieruchomości oficjalnymi tabliczkami Urzędu Miasta Zakopane z numerami zarejestrowanej działalności turystycznej nie jest żadnym wyznacznikiem jakości. Nikt tego nie sprawdza, nikt nie pilnuje. Taka działalność nie podlega pod żadną instytucję, inspekcję. Nikt tego nie kontroluje. Tak więc hulaj dusza, piekła nie ma. Można kłamać i oszukiwać wszystkich z nadzieją, że jak ktoś przejedzie te 800 km po Polsce, to nie będzie miał siły zawalczyć o swoje.

Powiedzcie mi tylko jakim trzeba być człowiekiem i jaki trzeba mieć tupet żeby będąc oszustem obrazić się na klienta za to że nie dał się oszukać?

Zakopane Pokoje u Jacka

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 668 (728)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…