Z sąsiadami najlepiej żyć w zgodzie...
Jako iż ostatnio jest boom na wymianę dachów eternitowych na blachę, to sąsiad, wziąwszy trochę kredytu, postanowił dobudować sobie górę i piękny, prawie góralski dach. I nie bacząc na wszystko, budowę rozpoczął.
Nie przewidział jednego - dach stromy, a odległość jego domu od naszego podjazdu to około 3 metry (a powinno być 5, według prawa budowlanego...), a i w naszym kraju czasem śniegu potrafi spaść. Czasem deszcz ze śniegiem, który się bryluje i takie "kupki" zamarzają.
A że dach z blachy, a śnieg lubi spadać, to cóż... podjazdu nie odśnieżam dopóki widzę że na dachu sąsiada zalega warstwa śniegu (nic tak nie wk.... człowieka jak patrzenie z dumą na dobrze odwaloną robotę, a sekundę później patrzenie na malowniczą mini lawinę...). To jeszcze da się przełknąć, ale to że zamarznięty śnieg powoduje, że boję się na podjeździe zaparkować swój samochód - już podpada pod chęć mordu.
Próba rozmowy z sąsiadem - oj naiwny ja... ("Na moim pięknym dachu ograniczniki? Takiego ch.... "). Cóż, coraz bardziej skłaniam się ku temu aby specjalnie zostawić swój samochód, poczekać aż spadający śnieg rozwali szybę i/lub zniszczy lakier, a potem patrzeć na jego minę gdy dostanie wezwanie do sądu, a później zapłaty...
I po co to wszystko, jak ograniczniki to pół dnia roboty...?
Jako iż ostatnio jest boom na wymianę dachów eternitowych na blachę, to sąsiad, wziąwszy trochę kredytu, postanowił dobudować sobie górę i piękny, prawie góralski dach. I nie bacząc na wszystko, budowę rozpoczął.
Nie przewidział jednego - dach stromy, a odległość jego domu od naszego podjazdu to około 3 metry (a powinno być 5, według prawa budowlanego...), a i w naszym kraju czasem śniegu potrafi spaść. Czasem deszcz ze śniegiem, który się bryluje i takie "kupki" zamarzają.
A że dach z blachy, a śnieg lubi spadać, to cóż... podjazdu nie odśnieżam dopóki widzę że na dachu sąsiada zalega warstwa śniegu (nic tak nie wk.... człowieka jak patrzenie z dumą na dobrze odwaloną robotę, a sekundę później patrzenie na malowniczą mini lawinę...). To jeszcze da się przełknąć, ale to że zamarznięty śnieg powoduje, że boję się na podjeździe zaparkować swój samochód - już podpada pod chęć mordu.
Próba rozmowy z sąsiadem - oj naiwny ja... ("Na moim pięknym dachu ograniczniki? Takiego ch.... "). Cóż, coraz bardziej skłaniam się ku temu aby specjalnie zostawić swój samochód, poczekać aż spadający śnieg rozwali szybę i/lub zniszczy lakier, a potem patrzeć na jego minę gdy dostanie wezwanie do sądu, a później zapłaty...
I po co to wszystko, jak ograniczniki to pół dnia roboty...?
sąsiad
Ocena:
550
(602)
Komentarze