Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#46358

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O wielkiej dyskryminacji ludzi z nadwagą, której się ponoć dopuściłam.

Za czasów mojej pracy w agencji rekrutacyjnej w UK zastępowałam przez tydzień koleżankę obsługującą szklarnię.

Akurat szklarnia zamówiła 5ciu pracowników do swojego specyficznego działu - praca delikatna, dosyć wąskie alejki i jeszcze węższe przerwy pomiędzy regałami, którymi pracownice zazwyczaj skracały sobie drogę. Do tego oczywiście temperatura typowo szklarniowo-saunowa. Dlatego na tym dziale najlepiej sprawdzały się drobniutkie, chudziutkie kobietki, które bez problemu przeciskały się przez wąskie przerwy między regałami i tym samym skracały sobie drogę i ułatwiały pracę. Co większe gabarytowo po jednym dniu zwyczajnie rezygnowały, bo musiały obchodzić regały na około, nie kalkulował im się wynik finansowy po dniu pracy, więc i szklarnia zawsze mówiła, że woli małe dziewczyny, bo takie zostają dłużej i nie trzeba co chwila kogoś nowego szkolić. Powiecie, że można ustawić je przy końcach regałów żeby miały łatwiej je obchodzić. Wszystkie dziewczyny na dziale wykonują identyczną pracę nie mają zatem ustalonych pozycji, miejsca zabierają na zasadzie 'kto pierwszy, ten lepszy' i nikt w to nie ingeruje.

W związku z zamówieniem podzwoniłam do filigranowych dziewczynek, umówiłam 5 chętnych, kazałam przyjść grupowo za 2 godziny podpisać papiery. Nie minęła godzina do agencji wparowała słusznych gabarytów panna [SGP] z krzykiem, że ona też chce do szklarni i musi rozmawiać z osobą decyzyjną. Wychylam się, mówię, że już miejsca zajęte. Tu nastąpiło dłuższe wykłócanie się dlaczego nie ona a kto inny aż padł koronny argument 'Bo ty mnie dyskryminuejsz ze względu na wagę!!! Ja pójdę do ministerstwa!!! W tym kraju jest równość!!!'. Hm, niby tak, ale... (patrz wyżej).

Na przepychankach słownych upłynęło mi trochę czasu, dziewczyna stwierdziła, że posiedzi w recepcji aż zmienię zdanie (odważnie, bo generalnie takie furiatki mam daleko i głęboko poniżej kręgosłupa). Niestety niedługo nastąpił punkt kulminacyjny: przyszły moje filigranowe dziewczynki do podpisania papierów. Krzyków, fukań, sapań i innych odgłosów SGP nie zdzierżyli moi współpracownicy, którzy siłą zmusili mnie do rozmowy z dobrze mi znanym kierownikiem tej części szklarni. Ten stwierdził, że nas lubi i oszczędzi nam zbędnych decybeli.

SGP z naszym błogosławieństwem i swoją nieukrywaną satysfakcją dostała pracę. Finał?

Kolejnego dnia jeszcze przed planowym końcem swojej zmiany SGP pojawiła się w agencji wykrzykując kolejne oskarżenia o dyskryminacji, pocie płynącym po d**ie, nieludzkich warunkach pracy i głodowej stawce, którą wyrobiła. Co chciała to dostała.

agencja pracy

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 822 (918)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…