Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#46541

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję jako kasjerka. Zmiany są różne - raz na rano, raz na popołudnie... Ta była na popołudnie, aż do zamknięcia sklepu. Trochę ruchu, ale bez szału. Zbliżała się godzina zamknięcia. Co jakiś czas puszczano komunikaty, że sklep jest dzisiaj czynny do danej godziny, a do zamknięcia pozostało x minut. Parę minut do zamknięcia, pozostali kasjerzy zamknęli już swoje kasy, komunikat z monitoringu, że na sklepie jest jeszcze jedna osoba.

Równo z minutą zamknięcia do kasy podchodzi królowa z kilkuletnim synem. Wózek zapakowany po brzegi. Ale nie, nie spieszy się z wypakowywaniem - musi jeszcze zadzwonić i pogadać przez telefon. Z pakowaniem zakupów też się nie spieszy. Jeszcze podkreśli, że czuje się urażona, bo obsługa sklepu jest dla niej nieprzyjemna. Nie, kilka osób wcale nie musiało zostać po godzinach, żeby ją obsłużyć (oprócz mnie musiały zostać również babeczki z nadzoru i kasy centralnej, a także ochrona sklepu i całej galerii handlowej). Jak się później dowiedziałam mój przypadek był dość łagodny - inna koleżanka obsługiwała klientkę, która od kasy odeszła pół godziny po zamknięciu, bo nie mogła się zdecydować czy chce kupić buty, czy nie.

Rozumiem, że można zapomnieć telefonu, zegarka... Ale centrala tak namiętnie nadawała komunikaty ile minut pozostało do zamknięcia, że nie dało się ich nie słyszeć. Niech się Piekielna nie dziwi, że obsługa nie była miła, skoro tak trudno okazać trochę szacunku dla innych ludzi i podejść do kasy 5 minut wcześniej. A, no i piękny przykład dla syna.

hipermarket

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (255)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…