O nowej, lepszej i nowoczesnej edukacji w szkole...
Nadszedł ten moment w moim życiu, w którym ponownie zawitałam w progi tzw. podstawówki, dzierżąc w dłoni małą rączkę mojego berbecia. Przekraczając próg szkoły myślałam w duchu, że to będą najwspanialsze lata mojego syna - tak jak i były moje, beztroskie, nauka bez stresu itp. O ja naiwna istota!
Z błogiej nieświadomości wyrwał mnie bilans klas O, zostaliśmy wysłani do ośrodka kształcenia i rozwoju dziecka w celu wnikliwych badań. To co przeżyłam podczas tej wizyty to istny horror!
W ośrodku znajduje się 5 gabinetów, w każdym gabinecie specjalista: od słuchu (czy dziecko ma pamięć słuchową), ortopeda, pediatra wraz ze specjalistą od sprawności fizycznej, psycholog i dietetyk.
Podczas tej wędrówki z gabinetu do gabinetu dowiedziałam się iż moje dziecko:
- jest za grube (waży niecałe 20kg i wszystkie portki z tyłka mu spadają, a nogi ma jak zapałki),
- jest mało sprawny fizycznie (chodzi od 2 lat na karate i regularnie ćwiczy),
- ma krzywe kolana (moja pediatra twierdzi, że u dzieci w jego wieku to normalne),
- nie potrafi poprawnie odejmować liczb dziesiętnych (WTF w zerówce?)
- źle jest odżywiany, bo powinien jeść chleb razowy i więcej nabiału (ma skazę białkową!)
We wskazówkach ośrodka zalecono:
- wzmożenie aktywności fizycznej do co najmniej 3x w tyg (jakieś zajęcia sportowe),
- zajęcia korekcyjne w celu wzmocnienia kręgosłupa 2x w tygodniu,
- pracę nad grafomotoryką (pisanie, rysowanie) codziennie,
- pracę nad dodawaniem i odejmowaniem, również codziennie,
- ćwiczenia z logopedą 2x w tyg...
Mój syn przy wydawaniu opinii był przy mnie. Jak wyszliśmy z ośrodka to się rozpłakał twierdząc, że jest cyt. "głupkiem i nic nie umie".
Tak... bezstresowa nauka... program dopasowany dla młodszych dzieci... bez obciążania małego człowieka i zabierania mu dzieciństwa!
Nadszedł ten moment w moim życiu, w którym ponownie zawitałam w progi tzw. podstawówki, dzierżąc w dłoni małą rączkę mojego berbecia. Przekraczając próg szkoły myślałam w duchu, że to będą najwspanialsze lata mojego syna - tak jak i były moje, beztroskie, nauka bez stresu itp. O ja naiwna istota!
Z błogiej nieświadomości wyrwał mnie bilans klas O, zostaliśmy wysłani do ośrodka kształcenia i rozwoju dziecka w celu wnikliwych badań. To co przeżyłam podczas tej wizyty to istny horror!
W ośrodku znajduje się 5 gabinetów, w każdym gabinecie specjalista: od słuchu (czy dziecko ma pamięć słuchową), ortopeda, pediatra wraz ze specjalistą od sprawności fizycznej, psycholog i dietetyk.
Podczas tej wędrówki z gabinetu do gabinetu dowiedziałam się iż moje dziecko:
- jest za grube (waży niecałe 20kg i wszystkie portki z tyłka mu spadają, a nogi ma jak zapałki),
- jest mało sprawny fizycznie (chodzi od 2 lat na karate i regularnie ćwiczy),
- ma krzywe kolana (moja pediatra twierdzi, że u dzieci w jego wieku to normalne),
- nie potrafi poprawnie odejmować liczb dziesiętnych (WTF w zerówce?)
- źle jest odżywiany, bo powinien jeść chleb razowy i więcej nabiału (ma skazę białkową!)
We wskazówkach ośrodka zalecono:
- wzmożenie aktywności fizycznej do co najmniej 3x w tyg (jakieś zajęcia sportowe),
- zajęcia korekcyjne w celu wzmocnienia kręgosłupa 2x w tygodniu,
- pracę nad grafomotoryką (pisanie, rysowanie) codziennie,
- pracę nad dodawaniem i odejmowaniem, również codziennie,
- ćwiczenia z logopedą 2x w tyg...
Mój syn przy wydawaniu opinii był przy mnie. Jak wyszliśmy z ośrodka to się rozpłakał twierdząc, że jest cyt. "głupkiem i nic nie umie".
Tak... bezstresowa nauka... program dopasowany dla młodszych dzieci... bez obciążania małego człowieka i zabierania mu dzieciństwa!
bezstresowe dzieciństwo
Ocena:
1214
(1340)
Komentarze