zarchiwizowany
Skomentuj
(29)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Witajcie!
Od dawna zamierzałem w końcu przestać pasożytować, ale jakoś nie było okazji, ani ciekawego tematu do opowiedzenia, jakoś piekielne historie mnie niezbyt często spotykają (może to i lepiej?). No nic, jak to mówią, do brzegu.
Przyjechałem dzisiaj odwiedzić mojego dziadka (91 lat, więc dość słuszny już wiek, mimo, że fizycznie i umysłowo w pełni sprawny, to jednak słuch i wzrok już nie ten, a i nowe technologie nie do końca zrozumiałymi są).
Co zwróciło moją uwagę zaraz po wejściu to nowiutki dekoder sieci kablowej o krótkiej dość nazwie na literę U. Się więc grzecznie pytam, co to u licha?
No i tu się zaczyna. Biorę do łapek umowę i czytam, co następuje:
Telefon - ponad 200min, cena - 70zł/m-c, więc póki co nieźle. Dalej za to gorzej, nawet znacznie...
Telewizja - pakiet super-duper-hiper-turbo-płać-i-płacz, czyli dekoder HD z nagrywarką, komplet kanałów HD, komplet płatnych kanałów filmowych (C+, HBO, film-coś-tam-też-hd i jego 5 odmian, pewnie nawet w swahili). Cena? prawie 200 za miesiąc. Ok? OK... tyle, że dla firmy i handlowca, ale na pewno nie dla klienta. Dziadek zaś spędził cały dzień z pilotem, na karteczce wypisał sobie numery kanałów (chyba 6 czy 7 sztuk), które ogląda (i zapewniam was, że nie było w nich nic filmowego ani HD) i jakoś sobie z tym żyje, nawet nie świadomy za co płaci.
Jest i wisienka na torcie - Internet. Tia. Potrzebny. Owszem. Dziadzio używa, a jakże. Ma e-mail. Zagląda jeszcze na jakąś stronę zrzeszenia kombatantów. Czasem Onet, Wp. I koniec. Tyle. Wsio. Alles. Komputer stoi - ekran kineskopowy (CRT - dla młodego pokolenia informacja, że to taki co był dawno temu, gruby, wypukły i ciężki), w środku cuda i dziwy - jak się nie mylę jakieś pentium, ze 256mb ram, windows 98... Co zaproponował oszust-nazywam-się-handlowcem-a-jestem-dupkiem-i-naciągaczem? Kto zgadnie?
Uwaga - 120Mb/s + WiFi! Genialne! Szkoda, że nie działa, bo pan monter nie umiał w windowsie 98 ustawić parametrów. Cena? 120zł.
Powiedzcie mi, jak taki człowiek, który to wszystko wcisnął staruszkowi, który wiadomo, że nie zrozumie 90% tego, o czym jest mowa i tyleż samo funkcji nawet technicznie nie będzie w stanie wykorzystać, może potem spojrzeć w lustro? Jak może nie czuć wstydu? Czy tacy ludzie nie mają dziadków, rodziców? Nie jestem w stanie tego pojąć...
Myślicie, że można taką umowę jakoś wypowiedzieć, albo chociaż obniżyć parametry do jakiś sensowniejszych? Jutro do nich zadzwonię, ale znając kilka już historii z Piekielnych, obawiam się, że będzie o czym pisać co najmniej przez kilka dni!
Od dawna zamierzałem w końcu przestać pasożytować, ale jakoś nie było okazji, ani ciekawego tematu do opowiedzenia, jakoś piekielne historie mnie niezbyt często spotykają (może to i lepiej?). No nic, jak to mówią, do brzegu.
Przyjechałem dzisiaj odwiedzić mojego dziadka (91 lat, więc dość słuszny już wiek, mimo, że fizycznie i umysłowo w pełni sprawny, to jednak słuch i wzrok już nie ten, a i nowe technologie nie do końca zrozumiałymi są).
Co zwróciło moją uwagę zaraz po wejściu to nowiutki dekoder sieci kablowej o krótkiej dość nazwie na literę U. Się więc grzecznie pytam, co to u licha?
No i tu się zaczyna. Biorę do łapek umowę i czytam, co następuje:
Telefon - ponad 200min, cena - 70zł/m-c, więc póki co nieźle. Dalej za to gorzej, nawet znacznie...
Telewizja - pakiet super-duper-hiper-turbo-płać-i-płacz, czyli dekoder HD z nagrywarką, komplet kanałów HD, komplet płatnych kanałów filmowych (C+, HBO, film-coś-tam-też-hd i jego 5 odmian, pewnie nawet w swahili). Cena? prawie 200 za miesiąc. Ok? OK... tyle, że dla firmy i handlowca, ale na pewno nie dla klienta. Dziadek zaś spędził cały dzień z pilotem, na karteczce wypisał sobie numery kanałów (chyba 6 czy 7 sztuk), które ogląda (i zapewniam was, że nie było w nich nic filmowego ani HD) i jakoś sobie z tym żyje, nawet nie świadomy za co płaci.
Jest i wisienka na torcie - Internet. Tia. Potrzebny. Owszem. Dziadzio używa, a jakże. Ma e-mail. Zagląda jeszcze na jakąś stronę zrzeszenia kombatantów. Czasem Onet, Wp. I koniec. Tyle. Wsio. Alles. Komputer stoi - ekran kineskopowy (CRT - dla młodego pokolenia informacja, że to taki co był dawno temu, gruby, wypukły i ciężki), w środku cuda i dziwy - jak się nie mylę jakieś pentium, ze 256mb ram, windows 98... Co zaproponował oszust-nazywam-się-handlowcem-a-jestem-dupkiem-i-naciągaczem? Kto zgadnie?
Uwaga - 120Mb/s + WiFi! Genialne! Szkoda, że nie działa, bo pan monter nie umiał w windowsie 98 ustawić parametrów. Cena? 120zł.
Powiedzcie mi, jak taki człowiek, który to wszystko wcisnął staruszkowi, który wiadomo, że nie zrozumie 90% tego, o czym jest mowa i tyleż samo funkcji nawet technicznie nie będzie w stanie wykorzystać, może potem spojrzeć w lustro? Jak może nie czuć wstydu? Czy tacy ludzie nie mają dziadków, rodziców? Nie jestem w stanie tego pojąć...
Myślicie, że można taką umowę jakoś wypowiedzieć, albo chociaż obniżyć parametry do jakiś sensowniejszych? Jutro do nich zadzwonię, ale znając kilka już historii z Piekielnych, obawiam się, że będzie o czym pisać co najmniej przez kilka dni!
usługi
Ocena:
253
(311)
Komentarze