Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#47004

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z przyczyn różnych musiałam przerwać studia dzienne i znaleźć sobie jakieś inne zajęcie. Postanowiłam więc zacząć rozwijać swoją pasję i zdobyć papier poświadczający umiejętności - szkoła policealna, kierunek - kucharz. Niestety dostępne tylko w trybie zaocznym, dlatego też zaczęłam szukać pracy. (Zaznaczam, że tylko w zawodzie, którego się uczę).

Wiele się słyszy o problemach z zatrudnieniem, jednak dopóki sama nie zaczęłam szukać pracy, byłam pewna, że to bajki, a kto szuka ten znajdzie bez problemu. Jakże bardzo się rozczarowałam!

Moje CV nie jest może zbyt bogate, jednak jakieś doświadczenie w nim występuje - 5 sezonów w restauracji w kurorcie, gdzie ruch jest ogromny, nauczyło mnie ciężkiej pracy i sądzę, że jako tako w kuchni sobie radzę.

Dostawałam bardzo różne odpowiedzi na wysyłane CV, ale jedna [P]ani [W]łaścicielka restauracji wygrała wszystkie zawody.

Dostałam telefon, że są zainteresowani, mam przyjść tego i tego dnia na 4 - 5 godzin, na próbę. Zjawiłam się więc o umówionej porze, przebrałam w 'kuchenne moro' i wykonywałam starannie i szybko polecenia kucharki. Po godzinie zjawiła się PW, nie zainteresowała się moją osobą nawet na sekundę i uciekła. Nawet przez chwilę nie spojrzała na moją pracę, by przekonać się, czy cokolwiek potrafię. Po kolejnych czterech godzinach wpadła do kuchni, poleciła się przebrać i usiąść we wskazanym miejscu, by omówić szczegóły współpracy.

Nie przytoczę dialogu, bo zwyczajnie nie pamiętam.
Rozmawiałyśmy o płacy - zostało ustalone 8zł/h.
PW kazała załatwić potrzebne dokumenty, czyli zaświadczenie ze szkoły, że wciąż się uczę, ksero dowodu osobistego i inne takie. I oczywiście, bardzo dobrze sobie radzę, oni są zadowoleni, więc jutro podpisujemy umowę. Jeszcze dziś do mnie zadzwoni. Należy dodać, że ton głosu PW był tak przesłodki, że aż do porzygu, głupi by się domyślił, że kryje się za tym wredne babsko.

Tego dnia w mieście były GIGANTYCZNE korki. Zamiast zająć się swoimi sprawami, stałam w korku 3 godziny, by te wszystkie papiery zdobyć. Po powrocie do domu moje myśli zajmowało jedynie natrętne oczekiwanie na telefon. Który, jak się domyślacie, nie zadzwonił.

Nazajutrz nie miałam już nadziei na tę pracę, chciałam jednak by PW powiedziała mi to wprost. Nie mogłam się dodzwonić przez godzinę. Za czwartym razem odebrał jej mąż, przedstawiłam się więc i oznajmiłam, że oczekuję wyjaśnień. W tle usłyszałam głos PW, warczący 'Daj mi ją k*rwa!'
Jednak gdy wzięła już telefon, słodycz wylała mi się do ucha głośnikiem:

PW - Bo ja myślałam o pani cały wczorajszy wieczór i stwierdziłam jednak, że pani trochę za mało jeszcze umie, bo nie jest w stanie zostawać sama na kuchni.
[J]a - Oczywiście, że nie, bo miałam być zatrudniona jako pomoc, a pomoc pomaga kucharzowi.
PW - No tak, ale my potrzebujemy kogoś, kto czasem kucharza zastąpi.
J - Czyli wykwalifikowanego kucharza za stawkę pomocy kuchennej?
PW - (Już mniej przyjaznym tonem) - Jestem pewna, że ktoś taki się znajdzie, do widzenia.

I teraz pytanie - gdzie ja mam to doświadczenie zdobyć, skoro wszędzie jest ono wymagane nawet na głupi zmywak?

Naprawdę, wydawało mi się, że będzie dużo prościej.

gastronomia WrocLove

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 630 (718)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…