zarchiwizowany
Skomentuj
(9)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Spędziłam na patologii ciąży miesiąc.
2 razy po trzy dni w jednym z krakowskich szpitali na R.
I 3 tygodnie w innym również znajdującym się w Nowej Hucie.
Mimo już siódmego miesiąca nadal wymiotowałam,mdlałam oraz miałam bóle podbrzusza. Szybko w auto do szpitala, a tam? Potrzymali, zrobili badania krwi, podali kroplóweczki z magnezem i tle. Wypis i do domu. Za równo tydzień wracam tam ponownie.
Nie znaleźli nic. Moja mama wręczyła prezencik pani doktor w postaci paru zielonych królów,bo przecież trzeba i bez tego ani rusz. Ginekolog obiecała usg i cuda na kiju skończyło się na wypisie do domu i recepcie na magnez.
Po wyjściu ze szpitala wizyta kontrolna u mojego gina i co?
Jak zobaczył badania ze szpitala lecą "urwy" jak oni mnie z anemią i skracającą się szyjką macicy wypuścili tylko z magnezem. Dostaje od niego litanię do wykupienia w aptece na już! I za tydzień kontrola,ale nie dotrwałam do kontroli.
Znowu szpital.Bóle podbrzusza masakryczne,tym razem inny szpital,bada mnie młoda lekarka chyba stażystka, robi wieeelkie oczy podczas usg i mówi,że musi iść po lekarza dyżurnego.Ja siedzę wystraszona na tym fotelu nie wiem co robić, myśleć,ale jest On pan Doktor ogląda, bada i rzuca tekstem" rozwarcie na 2 cm nic tu po pani.Są dwa szpitale w Krakowie gdzie pani pomogą,bo my nie mamy ani sprzętu ani lekarstw dla takich wcześniaków"
Na szczęście ten jeden z dwóch szpitali okazał się szpitalem z prawdziwego zdarzenia.Ciąże donosiłam wróciłam tam rodzić i będę zawsze chwalić podejście do pacjentki, jej dziecka i zajmowanie się nami jak ludźmi,a nie numerkami pesel.
Nasuwa się tylko pytanie czemu nie dało się zdiagnozować od razu przedwczesnego porodu, którego objawy miałam książkowe?
2 razy po trzy dni w jednym z krakowskich szpitali na R.
I 3 tygodnie w innym również znajdującym się w Nowej Hucie.
Mimo już siódmego miesiąca nadal wymiotowałam,mdlałam oraz miałam bóle podbrzusza. Szybko w auto do szpitala, a tam? Potrzymali, zrobili badania krwi, podali kroplóweczki z magnezem i tle. Wypis i do domu. Za równo tydzień wracam tam ponownie.
Nie znaleźli nic. Moja mama wręczyła prezencik pani doktor w postaci paru zielonych królów,bo przecież trzeba i bez tego ani rusz. Ginekolog obiecała usg i cuda na kiju skończyło się na wypisie do domu i recepcie na magnez.
Po wyjściu ze szpitala wizyta kontrolna u mojego gina i co?
Jak zobaczył badania ze szpitala lecą "urwy" jak oni mnie z anemią i skracającą się szyjką macicy wypuścili tylko z magnezem. Dostaje od niego litanię do wykupienia w aptece na już! I za tydzień kontrola,ale nie dotrwałam do kontroli.
Znowu szpital.Bóle podbrzusza masakryczne,tym razem inny szpital,bada mnie młoda lekarka chyba stażystka, robi wieeelkie oczy podczas usg i mówi,że musi iść po lekarza dyżurnego.Ja siedzę wystraszona na tym fotelu nie wiem co robić, myśleć,ale jest On pan Doktor ogląda, bada i rzuca tekstem" rozwarcie na 2 cm nic tu po pani.Są dwa szpitale w Krakowie gdzie pani pomogą,bo my nie mamy ani sprzętu ani lekarstw dla takich wcześniaków"
Na szczęście ten jeden z dwóch szpitali okazał się szpitalem z prawdziwego zdarzenia.Ciąże donosiłam wróciłam tam rodzić i będę zawsze chwalić podejście do pacjentki, jej dziecka i zajmowanie się nami jak ludźmi,a nie numerkami pesel.
Nasuwa się tylko pytanie czemu nie dało się zdiagnozować od razu przedwczesnego porodu, którego objawy miałam książkowe?
służba_zdrowia
Ocena:
162
(228)
Komentarze