Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47033

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dwa lata temu mieszkałam sobie w akademiku. Warto wspomnieć, że byłam posiadaczką bardzo długich włosów, które sięgały mi niemal do pośladków. Nie robiłam z nimi nie wiadomo, czego, jednakowoż wielokrotnie słyszałam, że są obiektem kobiecego pożądania.

Pokój dzieliłam z dziewczyną, która, jeśli chodzi o samo towarzystwo, ani mnie ziębiła, ani grzała. Czasem pogadałyśmy, czasem nie, generalnie miła persona, ale nie sposób powiedzieć, żebyśmy były przyjaciółkami. Jedyna rzecz, która w jej wydaniu robiła na mnie duże wrażenie, to ustawiczne zmiany w uczesaniu; a to grzywka, a to inny kolor, loki, itd. Co tydzień (góra dwa) wyglądała inaczej.

Po paru miesiącach ochota na metamorfozy chyba jej przeszła, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Było zimne popołudnie, siedziałam sobie w najlepsze w pokoju z herbatą, kiedy wpada moja współlokatorka i tako rzecze:
- Ej, Sixfeet, słuchaj: tak sobie myślałam... ty masz takie fajne te swoje włosy... Może chciałabyś je obciąć i mi je sprzedać? Wiesz, teraz ludzie tak robią i zarabiają na tym niezłą kasę. Ja mogę zaproponować ci [tu podała kwotę, od której zakręciło mi się w głowie.]

Cóż, po przemyśleniu sprawy, które trwało sekundę, oświadczyłam koleżance nieco zduszonym głosem, że nigdy-w-życiu nie pozbędę się swoich włosów za żadną cenę. Nie i koniec.
Nie wyglądała na zadowoloną, ale też nie zrobiła żadnej sceny.

Minęło parę tygodni, trochę o tym wspominała, prosiła, rzucała aluzjami, ale byłam nieugięta.
Pewnego dnia zmogła mnie grypa. Nic to, zaległam w łóżku śpiąc naprzemiennie z czytaniem. Tego wieczora czułam się wyjątkowo źle, toteż położyłam się wcześniej spać, zaplatając włosy w warkocz, coby mi się nie przyklejały do twarzy.
Mówiąc prosto i brutalnie: obudziłam się bez warkocza. Końcówki moich włosów wesoło łaskotały mnie w małżowinę uszną.
Kiedy otrząsnęłam się z pierwszego szoku (drugiego i trzeciego też), dostrzegłam w końcu, że nie ma rzeczy mojej szanownej współlokatorki. Oczywiście, jakie to banalne, wyprowadziła się. Niedaleko jednak, gdyż po paru dniach ujrzałam ją koło akademika. Jej głowę zdobił piękny kok.

akademik...

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 441 (533)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…