Jadę sobie dzisiaj samochodem. Południe, świeci słoneczko, ruch jak to w mieście, standard. Stanęłam na czerwonym i w lusterku wstecznym widzę taki oto obrazek: panowie, na oko po czterdziestce, kierowca i pasażer, nalewają sobie wódkę do kieliszków. Bach po jednym, bach po drugim. Przyglądam się, bo może to nie wódka, ale szklana butelka z czerwonym napisem, banderolę widzę wyraźnie, kieliszki też. No nikt mi nie wmówi, że cisowiankę sobie przelali!
Światła się zmieniły, ruszyłam, a panowie skręcili i pojechali w siną dal. Nie miałam możliwości spisania numerów, a jak babcię kocham, z przyjemnością bym zadzwoniła po patrol.
Innym razem wyszłam ze stonki po zakupach. Idę na parking, a tuż obok mnie stoi sobie pan i pije piwko opierając się o białego seata. Wypił, puszkę rąbnął, tam gdzie stał, wsiadł i pojechał.
Ale już numery spisać zdążyłam i nawet się pofatygowałam na komisariat, gdzie uprzejmie doniosłam, co widziałam.
Taka jestem skarżypyta.
Światła się zmieniły, ruszyłam, a panowie skręcili i pojechali w siną dal. Nie miałam możliwości spisania numerów, a jak babcię kocham, z przyjemnością bym zadzwoniła po patrol.
Innym razem wyszłam ze stonki po zakupach. Idę na parking, a tuż obok mnie stoi sobie pan i pije piwko opierając się o białego seata. Wypił, puszkę rąbnął, tam gdzie stał, wsiadł i pojechał.
Ale już numery spisać zdążyłam i nawet się pofatygowałam na komisariat, gdzie uprzejmie doniosłam, co widziałam.
Taka jestem skarżypyta.
jazda na podwójnym gazie
Ocena:
679
(879)
Komentarze