Może kojarzycie pewną panią, która miała natrętny zwyczaj przesiadywania na ul. Karmelickiej i prosiła o "grosiczka na pierogi". Ostatnio zauważyłam, że zmieniła swój rewir.
(Nadmienić muszę, że mam miękkie serce i jeśli ktoś jest głodny, to nie przejdę obojętnie, ale pieniędzy nie dam. Zdarzało się, że ktoś chciał bułkę i ciepłą herbatę, więc bez problemu dostawał i więcej.)
Nie tak dawno mój chłopak szedł na zakupy i został przez ową panią zaczepiony. Chłopak poirytowany zapytał:
- A nie może pani ulotek rozdawać? I tak siedzi pani tu całe dnie, zamiast wystawiać rękę o "grosika", może pani wystawiać ją z ulotką.
Kobita jak się nie zerwie oburzona! Niemal z jadem wypluła kwintesencję żebractwa:
- Nie! Nie mogę, bo za MAŁO płacą i mi się to w ogóle nie opłaca!
No tak, lepiej żebrać...
(Nadmienić muszę, że mam miękkie serce i jeśli ktoś jest głodny, to nie przejdę obojętnie, ale pieniędzy nie dam. Zdarzało się, że ktoś chciał bułkę i ciepłą herbatę, więc bez problemu dostawał i więcej.)
Nie tak dawno mój chłopak szedł na zakupy i został przez ową panią zaczepiony. Chłopak poirytowany zapytał:
- A nie może pani ulotek rozdawać? I tak siedzi pani tu całe dnie, zamiast wystawiać rękę o "grosika", może pani wystawiać ją z ulotką.
Kobita jak się nie zerwie oburzona! Niemal z jadem wypluła kwintesencję żebractwa:
- Nie! Nie mogę, bo za MAŁO płacą i mi się to w ogóle nie opłaca!
No tak, lepiej żebrać...
ulica
Ocena:
782
(838)
Komentarze