Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#47614

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Podejmuję się obecnie prac dorywczych na umowę o dzieło, interes trochę się rozrósł i teraz organizuje takie robótki dla sporej grupy znajomych. Zasadniczo, działamy jak brygada "roboli" do wynajęcia.
"Krótka" historia pewnej PRÓBY nawiązania współpracy. Rozmowa via mail została skrócona do formy dialogu, by wygodniej się czytało. Poza drobnymi korektami, wszystko jest kopiowane "na żywca".

Dostaję maila od potencjalnej klientki.
- Dzień dobry. Jestem zainteresowana współpracą. Proszę o przesłanie wiadomości. Dziękuję. Z poważaniem.
- Witam - odpisałem - Proszę sprecyzować, jakiej wiadomości Pani oczekuje? Pozdrawiam
- Witam, Chciałabym nawiązać współpracę. Wiadomości zawarte w wiadomości z serwisu internetowego są zbyt ogólne, ponadto istnieje konieczność wstępnej ochrony danych lub wiadomości. Dziękuję raz jeszcze.
- Ale jakich konkretnie danych chce Pani ode mnie? Nie pisze Pani nic o rodzaju współpracy, jej zakresie... Za to pisze Pani, że istnieje konieczność ochrony Pani danych, a jednocześnie chce Pani moich - proszę bądźmy poważni. Jeśli rzeczywiście jest Pani zainteresowana współpracą, proszę o telefon na numer 5xxxxxxxx.

Na razie wydaje się jeszcze w miarę normalnie, prawda moi drodzy? Zapamiętajcie to uczucie, bo już go nie uświadczycie, oto wskakujemy do króliczej nory, a przed nami nie widać nawet Białego Królika...

- Witam - zaczęła Pani niewinnie - Z zasady nikogo nie obrażam, szczególnie w sieci. Nic nie pisałam o Pana danych, a zapytałam o możliwość współpracy.
- Nie bardzo rozumiem wstawkę o obrażaniu, wszak rozmowa prowadzona jest, jak mi się wydaje, dość spokojnie. Proszę Panią jedynie o sprecyzowanie własnych oczekiwań lub kontakt telefoniczny - naprawdę, o nic więcej mi nie chodzi. - dysonans między nami bardzo mnie irytował, dlatego dodałem - Proszę o telefon, bo tak się chyba nie dogadamy. Pozdrawiam.
- Chciałam się jedynie dowiedzieć na temat możliwości współpracy z Państwem. To wszystko. Ponadto dobrze jest nawiązać dobry kontakt. Słowa brzmią różnie. Z tego, co zrozumiałam szukają Państwo możliwości działalności lub pracy na rzecz firmy... może też istnieją inne opcje pracy, bądź współpracy.

Jak to powiedział mój znajomy czytając te dziwy "teraz brzmi jakby chcieli każdą ilość ludu żeby ich wrzucić za jakąś konsolę telemarketera... lub skup mięsa do rzeźni".

- Witam raz jeszcze - znów do mnie napisała - ...dlatego z powodu konieczności ochrony informacji, zazwyczaj nie przesyłam CV przez portale online i staram się budować swoje kontakty biznesowe/business na spotkaniach.
- ...Dodam, że poczta, jaką się posługuję jest tymczasowa... dlatego łatwo ją czytać. W przyszłości na pewno nie będzie w takim stopniu dostępna... - stało w kolejnym mailu od niej.
- Czy istnieje możliwość umówionego spotkania? - zapytała w JESZCZE JEDNYM mailu - Takie spotkanie jest mniej krępujące, ponadto może być wstępem do współpracy opartej na dobrych zdrowych zasadach. Dziękuję Panu za odpowiedź.
Cenię sobie prostotę, więc zapytałem po prostu
- Oczywiście, jaki termin i miejsce Pani pasuje?
- Chciałabym wstępnie poznać zakres Państwa działalności. Bieżący tydzień byłby chyba odpowiedni, proponuję Centrum miasta. Godzina, Miejsce oraz dzień do ustalenia... dopasuję się. - odparła.
- Tak jak już zapewne Pani wie, zajmujemy się niemal każdym zleceniem nie wymagającym posiadania specjalnych uprawnień czy specjalistycznej wiedzy. W naszej grupie działają studenci i studentki, mamy też kilka osób młodych ale już pracujących. Pracowaliśmy już przy budowach, remontach, pracach domowych, dostawach w hurtowniach, ochronie, na magazynie, etc. Rzecz jasna, przy grupie około 20 osób doświadczenie i umiejętności są dość zróżnicowane, tak jak nasze grafiki. Ja jestem koordynatorem i zarazem osobą biorącą największą ilość zleceń. - po tak wyczerpującej odpowiedzi postanowiłem skorzystać z nagłego skonkretyzowania jej oczekiwań i chęci - Czy pasuje Pani jutro, około 13:00 w Galerii Dominikańskiej, przy fontannie?
- Wykonują Państwo zlecenia poza granicami, np. w Czechach, czy na Słowacji, także w Niemczech lub innych państwach? Dołączyłabym do zespołu, chociaż wiem, że w innej sytuacji byłabym zleceniodawcą. - napisała w odpowiedzi.
- Czy jest Pan nadal zainteresowany spotkaniem? - dodała po chwili w kolejnym mailu.

Gdy odebrałem jej maila było już późno, ale postanowiłem jeszcze odpisać.

- Owszem, jak pisałem, np jutro o 13:00 w Galerii Dominikańskiej, przy fontannie. Jeśli ten termin Pani odpowiada, proszę o telefon jutro rano lub dziś do północy. - dość logiczna prośba, prawda? - Co do pracy za granicą, jesteśmy w większości studentami dziennymi. Wszystko zależy od długości trwania zlecenia, dowozu, etc. Jeśli wszystko udałoby się spasować z naszymi grafikami studiów, nie widzę przeszkód.
- Witam, Panie Michale. - odpisała w dniu spotkania, na 1,5 h przed nim - Rozumiem, że o g. 13:00 na parterze galerii, tam przy fontannie. Mam mały czarny telefon komórkowy, myślę, że możemy wymienić się numerami w trakcie spotkania, ponad to zawsze pozostaje możliwość kontaktu online... Pozdrawiam, Martyna, tak mam na imię... .

Po tym mailu zwątpiłem. Po prostu, zwyczajnie zwątpiłem. Chyba wiecie czemu?

- Tak, zgadza się, 13:00 na parterze Galerii Dominikańskiej. - gen kaskadera wziął jednak górę nad rozsądkiem i postanowiłem zaryzykować - Po czym jeszcze mam Panią poznać? Telefon komórkowy nie wydaje się najlepszym znakiem rozpoznawczym, a przy fontannie zawsze stoi wiele osób. Ja będę w jeansach i czarnej, skórzanej kurtce, ale też nie mam pewności czy tylko ja wpadnę na podobny pomysł przy doborze garderoby.

Kontakt mailowy urwał się. Postanowiłem jednak stawić się na miejscu, a nuż coś jednak się wyjaśni?
Nim przejdę do właściwego opisu spotkania, pozwolę sobie już teraz zrobić małe jego podsumowanie, w którym opiszę poboczne wątki.

Pani spóźniła się - mogę wybaczyć.
Pani wydawała się nie ogarniać rzeczywistości - powinienem się spodziewać.
Pani co chwila patrzyła na telefon, przerywając rozmowę - omal mnie cholera nie strzeliła.

A teraz, wracając do samego spotkania. Pani wyglądała jak polska wersja Gotowej na Wszystko, której ktoś podał jakieś leki moczopędne lub jak gdyby zmutował ją z zającem, przez co Pani nie była pewna, czy zaraz nie spadnie na nią sokół. Krótko mówiąc, była bardzo niespokojna.
- Witam, jestem Martyna. - powiedziała chowając telefon do kieszeni.
- Miło poznać, Michał. - odparłem - Czy teraz wyjaśni Pani o jakiej współpracy Pani mówiła? Czy ma Pani dla nas zlecenie?
- Zacznijmy od tego, że to nie jest dobre miejsce na prowadzenie takich rozmów...
- Wie Pani, sporo interesów już tu dogadałem... - odparłem unosząc brew w okolice moich przyszłych zakoli.
- Ale to nie jest dobre miejsce, tu jest za dużo ludzi. - tu wyciągnęła telefon z kieszeni.
- To jakie miejsce będzie odpowiednie? - już prawie jęknąłem.
- Inne. - schowała telefon - Gdzieś na zewnątrz.
- To może wyjdziemy...
- Haha - zaśmiała się nerwowo, gdyby nie czapka, pewnie zastrzygłaby nerwowo uszami - Nie, wie pan, nie dziś. - znów wyjęła telefon - Przepraszam, mam telefon.
- Mały czarny... - wymknęło mi się, ale nie zwróciła na to uwagi i odkicała, jakbym co najmniej miał spisywać jej rozmowę.
Pogadała chwilę, wyraźnie kryjąc słuchawkę przed mijającymi ja ludźmi, potem wróciła.
- Pani chce mi zaproponować coś wstydliwego albo nielegalnego, że świadkowie przeszkadzają? - nie wytrzymałem.
- Nie, to po prostu nie jest dobre miejsce na rozmowę. Spotkaliśmy się, resztę możemy ustalić online, a teraz przepraszam. - tu wyminęła mnie i pognała do wyjścia.
Dziwnym krokiem musiała iść, bo ja zgarnąłem swoją dziewczynę z ławki nieopodal i gdy spokojnie wychodziliśmy z Galerii, ona była za nami.

Przyznaję, chciałem jej napisać w mailu co myślę o tym wszystkim, ale ubiegła mnie. Następnego dnia znalazłem w skrzynce trzy maile od niej, pisane w przeciągu kilku/kilkunastu minut.
- Dzień dobry, dziękuję, że Pan przyszedł... uważam, że szczegóły kontaktu można także przesłać online. Galeria Dominikańska nie jest najlepszym miejscem do spotkań w sprawie zleceń.
Nie chciałam organizować zbędnego zamieszania. Jeżeli Państwo realizują zlecenia, chciałam dołączyć do zespołu, ponadto także w przyszłości organizować pracę, czy Pan dotarł bezpiecznie na miejsce?
- Dzień dobry, muszę przyznać, że mam mieszane uczucia po naszym spotkaniu. Proszę wybaczyć, może byłam zbytnio zmęczona. Zrozumiałam, że Pan chciał abym zaproponowała zlecenie, pracę.... wcześniej napisałam, że chciałam dołączyć do zespołu, dopiero po pewnym czasie realizować zlecenia... chciałabym zobaczyć jednak słowo od Pana. Pracę można zorganizować, jednak nie na środku
Galerii Dominikańskiej... najlepiej w innym miejscu, jeżeli są Państwo zainteresowani. Szukam dobrych możliwości na dobrych warunkach poza granicami. Proszę nie podchodzić sceptycznie do tego spotkania. Dziękuję za zrozumienie.
- Dobry wieczór, Oczywiście ma Pan rację... mam nadzieję, że dotarł Pan bezpiecznie, ponadto, mam nadzieję, że rozmawiałam z Panem. Mam nadzieję, że ewentualne szczegóły dotyczące pracy można także przesłać jako wiadomość online. Szukam możliwości wykonania zleceń, ale także chcę spotkać sytuację, w której można realizować napływające zlecenia. Interesuje mnie także praca poza granicami kraju lub inne możliwości pracy w sferze zdobytego doświadczenia bądź nowych możliwości nauki. Powinnam była spotkać się z Panem w tej sprawie np. w Kawiarni, Galeria Dominikańska też jest dobrym miejscem. Z poważaniem.

Postanowiłem napisać co miałem i tak napisać, a jednocześnie skomentować jej wiadomości. Widząc już jak się sprawy mają, wrzuciłem jej maila w googla i posprawdzałem wyniki. Potem skleciłem odpowiedź
- "Witam,
Po dzisiejszym, dość enigmatycznym, spotkaniu niestety nie widzę naszej dalszej współpracy czy też "wymiany wiadomości". Obawiam się, że szuka Pani kogoś innego, być może nawet Pani nie wie kogo.
Przyznam, że po wczorajszym dniu mam wrażenie straconego czasu. Skoro nie odpowiadało Pani spotkanie w Galerii, czemu Pani o tym nie powiedziała? Po co przeciągnęła mnie Pani przez miasto na spotkanie, które z założenia nie miało wnieść do sprawy nic nowego ponadto, że teraz wiem jak Pani wygląda? Przyznam też, że Pani zachowanie wydało mi się najzwyczajniej w świecie dziwne, nieprofesjonalne.
Po sprawdzeniu Pani maila w sieci widzę, że szuka Pani swego miejsca na rynku pracy, rozumiem to. Nie rozumiem jednak dlaczego tymi poszukiwaniami zaaferowała Pani obcego mężczyznę, proponując współpracę i nie chcąc (nie potrafiąc?) nawet określić jej zakresu. Z tego co widzę, chciałaby Pani wejść do mojej grupy, nauczyć się czegoś na naszym doświadczeniu i kręcić lody na naszej maszynce - to już mi się zwyczajnie nie podoba, a fakt, że tak wymijająco mówi Pani o wszystkim zwyczajnie, proszę wybaczyć kolokwializm, trąci kantem.

Podsumowując, cała nasza korespondencja, wczorajsze spotkanie i jego przebieg oraz to, co można znaleźć o Pani w sieci niestety nie pozwala mi na podjęcie z Panią jakichkolwiek wspólnych interesów.
Oto niektóre linki, które można znaleźć wpisując w google Pani maila (linki zastąpiłem opisem ich treści):
- tu link do ogłoszenia o udzielaniu przez panią korepetycji z angielskiego,
- tu link do ogłoszenia o tym, że Pani chętnie przyjmie paczki z ubraniami,
- tu link do ogłoszenia o tym, że Pani szuka kogoś znającego się na astronomii z jakimś dziwnym dopiskiem,
- tu link do ogłoszenia o udzielaniu przez Panią korepetycji z historii, przyrody, biologii, etc,
- tu ogłoszenie, że Pani szuka funduszu inwestycyjnego,
- tu Pani chciała sprzedać jakieś tajemnicze "zdjęcie" za 1000 zł,
- tu był link do forum erotycznego o sponsoringu, gdzie Pani również oferowała zdjęcie, już bez ceny minimalnej
Mimo wszystko, pozdrawiam".

Co odpisała mi Pani Martyna?
- Niestety mija się Pan z prawdą.
Trochę się już we mnie zagotowało, więc odparłem.
- W którym miejscu mijam się z prawdą? Gdy piszę o swoich odczuciach sprawie Pani osoby? Gdy pisze o swoich domysłach odnośnie Pani celu (bo nic nie powiedziała Pani otwarcie i TRZEBA się domyślać?) Czy może zmyśliłem wyniki wyszukiwania google?
- Dzień dobry, Napisałam wcześniej do Pana o swoich zamiarach podjęcia rozmowy. Istotny jest czas. Tak jak wspomniałam wcześniej, Galeria nie jest najlepszym miejscem do tego typu spotkań. - oto co dostałem w odpowiedzi.
- Problem w tym, że Pani pisze o wszystkim i o niczym, raz tak, a raz tak. W jednym z maili po spotkaniu napisała Pani "Powinnam była spotkać się z Panem w tej sprawie np. w Kawiarni, Galeria Dominikańska też jest dobrym miejscem." - za Panią po prostu nie da się nadążyć, od samego początku rozmowy jest tak samo. Czy ma Pani chociaż mglista wizję tego CO i JAK chciałaby Pani robić?

Potem dostałem trzy wiadomości od niej, jedna po drugiej.
- Dzień dobry, nie przesłałam powyższych wiadomości Panu, zaproponowałam spotkanie w celu
dostrzeżenia możliwości realizacji zleceń oraz spostrzeżenia zaistniałej sytuacji w celu określenia możliwości podjęcia współpracy, np. w ramach zleceń. Dziękuję Panu za spotkanie. W moim odczuciu także powinno ono przebiegać inaczej, jednakże zaproponowałam inny termin, także miejsce.
- Nie, nie, jeżeli sprawia nasza korespondencja takie wrażenie, przepraszam. Zaproponowałam Panu np. szczegółowe przesłanie wiadomości, online, to jedna z propozycji kontynuacji tego spotkania. W powyższym miejscu znajdowało się w pobliżu bardzo dużo osób postronnych, chciałam rozmawiać z Panem.
- Zarówno z punku widzenia mojej sytuacji, jak i Pana zaproponowałam kontynuowanie spotkania online. Zbyt wiele osób znajdowało się w pobliżu, także chciałam być dobrze zrozumiana. Przeczytałam, że Państwo zajmują się wykonaniem zleceń, chciałam doprecyzować taką sytuację z pomocą np. spotkania, zaproponowałam dołączenie do Państwa zespołu... ponadto wyraziłam możliwość zaistnienia takiej sytuacji jak wykonanie zleceń w przyszłości.

Wkurzyłem się.
- Proszę mi wyjaśnić tylko jedną rzecz, tylko jedną. O czym chciała Pani rozmawiać, że przeszkadzali Pani ludzie, którzy i tak nie byli w stanie usłyszeć naszej rozmowy? - odpisałem nie licząc chyba zbytnio na jakąś konstruktywną odpowiedź. Nie zaskoczyła mnie.
- Zaproponowałam miejsce, gdzie można by trochę "ochłonąć". Zapytał Pan bardzo nachalnie o to, czy można realizować zlecenia. Oddaję jedynie sens powyższej sytuacji. Owe osoby nie przeszkadzały mi, uznałam, że należy pozostawić tzw. "zmęczenie". Dziękuję za to, iż Pan przyszedł. Uważam, jednak, że nasze spotkanie w pewnym tego słowa znaczeniu się nie odbyło.

Nic już nie miałem do powiedzenia, słów i sił mi zabrakło.
Może jednak ktoś z Was umie ustalić o co tej Pani chodziło? Będę zobowiązany za wszelkie wskazówki, bo mnie to zaintrygowało.

usługi

Skomentuj (128) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 869 (1171)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…