Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#47673

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana przez moją [K]oleżankę.

Zima. Minus pięć na termometrze. Śnieg leży. Ulica w centrum miasta. Na chodniku pod ścianą budynku siedzi czy też kuca mały, na oko sześcioletni chłopaczek o ciemnej karnacji, z kubeczkiem na drobniaki, i żebrze. Ma na sobie cienkie adidasy, spodnie i sweter. Kurtki, czapki, rękawiczek - brak.

[K], osoba o dobrym sercu, zdjęta współczuciem, podchodzi i ostrożnie pyta gdzie są jego rodzice. Dzieciak nie za bardzo chce odpowiadać, trudno wyciągnąć z niego jakiekolwiek informacje. W końcu [K] zdesperowana mówi, że jeśli jej nie powie gdzie jest jego mama to będzie musiała zadzwonić po policję żeby go zabrali z tej ulicy, bo inaczej zamarznie na śmierć.

Zanim słowo "policja" zdążyło przebrzmieć w powietrzu, zza rogu budynku wyłania się kobieta wyglądająca na cudownie odnalezioną matkę chłopczyka, co można stwierdzić tym bardziej, że przez ramię ma przewieszoną dziecięcą kurtkę. Podbiega truchtem do chłopaka, siłą stawia go na nogi, zarzuca na niego kurtkę i odciąga za rękę jak najdalej od [K], której nie udaje się również z nią zamienić ani słowa. Na pożegnanie rzuca tylko kilka inwektyw łamaną polszczyzną. Po sekundzie oboje znikają z pola widzenia.

No tak, nadarzyło się wścibskie babsko, trzeba zmienić rewir i gdzie indziej zarzucić przynętę ze zmarzniętego dziecka.

żebracy

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 760 (802)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…