Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47754

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia rozgrywa się wieczorem od godz.21.00.
15-sto miesięczne dziecko poślizgnęło się podczas kąpieli. Uraz głowy, ból ucha i krew z ust. Ręcznik cały zakrwawiony. Po uspokojeniu dziecka, matka zadzwoniła na pogotowie. Kazali przyjechać, neurolog dziecięcy jest w szpitalu, na pewno zbada.
Matka zapakowała dziecko do samochodu sąsiada i pojechali. Po wyjasnieniu sytuacji w rejestracji kazali czekać. Po 15 minutach wizyta:

- Dobry wieczór, co się stało?
Matka opisała sytuację itd., itp.
Lekarz: Wie Pani co, ja to się nie znam na urazach dzieci. Nie mam takiej specjalizacji, ALE dam wam skierowanie do łodzi. Proszę jechać.
Matkę krew jasna zalała, bo lekarz nawet palcem dziecka nie dotknął. Po delikatnej aluzji, że jest ciemna noc, a łódź trochę daleko, lekarz zalecił wizytę u pediatry.
Koniec wizyty.
Neurolog dziecięcy nie zbadał dziecka.

Oczywiście Matka pojechała na wizytę w przychodni.

Wizyta:
Matka: dziecko miało wypadek, uraz głowy...(opis wypadku), ze szpitala kazali przyjechać do pani.
Pani doktor (skrzyżowała ręce na piersi): Ale co ja mam tu badać?!? Przecież widać, że nic się nie stało!
Matka: Ale może chociaż Pani zajrzy do buzi, skąd ta krew. (dziecko cały czas miało krew w buzi i zaschniętą na ustach)
Pani doktor: Ale ja tu nic nie widzę! proszę jechać do Łodzi, ja się zajmuję INFEKCJAMI.
Koniec wizyty.

Matka wróciła do domu. Położyła dziecko spać po 24.00 Całą noc leciała krew. Zakrwawiona pościel, dwie piżamy. Noc oczywiście nie przespana przez matkę, żeby dziecko nie zakrztusiło się w nocy.

Noc zarwana, dziecko obolałe, zapłakane, nie chce nic jeść. Wszystko zakrwawione.
matka u granic wytrzymałości, w końcu nad ranem dziecko pozwala dotknąć buzi...

I jak tu się nie wk***ć?!? Rzecz się wydarzyła wczoraj wieczorem u mnie w domu.
Nikt, żaden lekarz nie zbadał mojej córki, nawet nie tknął palcem, nie zajrzał do ucha, nie zajrzał do buzi.

Okazało się, że Ala ma wykruszone dwie przednie górne jedynki, a krew podeszła pod dziąsła. Dzisiaj rano dymałam z nią do dentysty dziecięcego, a tam się dowiedziałam, że od takich rzeczy jest pogotowie dentystyczne!

Dlaczego nikt się nie zajął moim dzieckiem? Dlaczego nikt nawet nie raczył zajrzeć jej do krwawiącej buzi? Od razu pojechałabym na pogotowie dentystyczne!

Tomaszów Mazowiecki

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 312 (460)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…