Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47756

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historie o tym, jak odstraszyć turystów.

Wstęp:
Często podróżuję po naszym kraju, turystycznie jak i ze względu na pracę. Doskonale wiem, że w tym kraju wszędzie wołają pieniądze. O tym będzie dzisiaj i nie tylko.

1.
W związku z pracą musiałem załatwić parę rzeczy w Jeleniej Górze. Nigdy nie miałem "przyjemności" być w tym mieście. Więc czułem się prawie jak turysta. Nie podróżuję z wielkim napisem "zaopatrzenie". Ot zwykły samochód osobowy. W każdym punkcie moich celów musiałem płacić za parking będąc mniej niż 5 minut. Co ciekawe w jednym przypadku dostałem mandat za przekroczenie czasu (z mojej winy). Jeżeli do godziny podjadę na ul. Piłsudzkiego 6 zapłacę tylko 10 zł zamiast chyba 35 albo 50. Czego oczekiwałem? Najbardziej straży miejskiej. Okazało się, że jest to firma windykacyjna... Zarobić można? Można. Turystycznie jestem pewien, że ominę tą miejscowość.

2.
Była połowa lutego, piątek. Zimno, mroźnie, śniegu od cholery. Zabrałem kuzynka na małą wycieczkę po dolnym śląsku. Przynajmniej się chłopak od komputera oderwie. Jest godzina 14:50 Dotarliśmy na parking obok zamku Chojnik. Za nami również podczepiła się rodzinka w składzie 2 osoby dorosłe i dwójka nastolatków. Przed wejściem na szlak w kierunku owego zamku jest człowiek, który pobiera opłatę za wejście. Pytaliśmy do której jest zwiedzanie otwarte i ile się wchodzi na górę.
- No państwo zdążą spokojnie, pomimo śniegu powinniście być na górze maksymalnie w pół godzinki(powtarzam - byliśmy na dole 14:50!). Ostatnie wejście jest 15:30. Zamek zamykają o 16. Spokojnym tępem będziemy gdzieś 15:25-30 pomyśleliśmy. Wchodzimy powoli z rodzinką na górę. Podczas wchodzenia spotkaliśmy dwojga ludzi, którzy powiadomili nas, że jeszcze 30 minut wspinania się. Myślimy, cholera wchodzimy już dobre 15 minut a tu jeszcze 30 przed nami? Coś tu zaczyna śmierdzieć. Przyśpieszyliśmy. Jest, udało się! Jesteśmy na górze. Godzina 15:32 Jakiś człowiek właśnie wsiadał do samochodu oznaczonym "Zamek Chojnik". Pomyśleliśmy, że to pewnie pracownik lub przewodnik zamku... Od człowieka pracującego w schronisku obok dowiedzieliśmy się, że owy człowiek wsiadający do auta zamknął zamek, kasę i ruszył do domu.


42 minuty wchodzenia pod górę robią swoje. Kondycji się nie ma to męczy. Puściliśmy soczystą wiązankę, że sobie pracownicy lecą w ch.. Nie odpuściliśmy tego. Wróciliśmy na dół i znaleźliśmy numer i wszyscy (nas dwóch i tamta rodzinka) zadzwoniliśmy z nerwem na skargę nie oszczędzając języka.

Jak można widzieć idącą grupę ludzi i odjechać w pośpiechu z uśmiechem na twarzy mając wszystko głęboko w czterech literach? Facet z dołu mógłby w jakiś sposób poinformować pracownika, że idzie ostatnia grupa na zwiedzanie. Ale po co? Lepiej zarobić na nich i się cieszyć za plecami, że idioci wchodzą na próżno i jeszcze zarobić na nich!

Dziękuję.

Zielona Góra Zamek Chojnik

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 91 (247)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…