Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47827

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielna, pijana klientka... Wg Was może mało piekielna, ale mi ciśnienie podniosła.

Wstęp:
Jeden z lokali mojego szefa, w którym dane mi jest pracować, zajmuje się sprzedażą typowego,szybkiego żarcia - zapiekanki, hot dogi, hamburgery (co ważne - wszystko, co sprzedajemy przygotowywane jest przez nas, więc gdy coś się kończy a jest chwila bądź klient właśnie na to ma ochotę, ma ochotę poczekań na to dłużej i są do tego produkty - po prostu się to przygotowuje). W weekendy otwarty od 10 do 4 rano, usytułowany przy miejscowej starówce, tak, aby zdobyć nadziobaną po imprezach klientelę. Ruchu zbyt wielkiego tam nie ma, gdyż na samej starówce są minimum cztery tego typu lokale, jednak zdarzają się soboty, w czasie których o chwili odpoczynku mogę pomarzyć.

Historia właściwa:
I tak właśnie było tej soboty. Jak mawia kucharka jednego z lokali: "raptem im wszystkim się żreć zachciało!". Ludzi co nie miara, o miejscach siedzących dla klientów można pomarzyć, co chwile ktoś wchodzi i wychodzi. Jak wiadomo, przy takim ruchu pewne produkty po prostu się skończyły. Po godzinie trzeciej miałam już na stanie dosłownie kilka zapiekanek jednego rodzaju. 3:45, ja ledwo na oczy widzę, żyję nadzieją, że już nikt nie przyjdzie i będę mogła wyjść z pracy równo o 4 bo od 10 znowu do roboty, wpada Piekielna Pani (PP). Po wymienieniu form grzecznościowych od razu uprzedzam, że zostały mi tylko zapiekanki ABC. Dialog wywiązał się następujący:

Pani: Ale jak to, nie ma pani nic innego? Ja bym hot doga zjadła...
Ja: Niestety, był dzisiaj dość spory ruch, jest prawie godzina 4, nie pozostało mi nic innego niż zapiekanki ABC.
PP: Hmmm... No dobrze, jak nie ma hot dogów to poproszę zapiekankę XYZ.
Ja: Tak jak uprzedzałam, zostały mi tylko zapiekanki ABC. Podać?
PP: Ale to nie może mi pani zrobić tego, co chcę?
Ja: Niestety, bardzo bym chciała, ale nawet nie mam z czego.
PP: Ale jak to pani nie ma z czego?! Pani ma, tylko pani się nie chce! Ja tu nie raz byłam, pani koleżanki mi robiły!
Ja: Owszem, ale zapewne koleżanki nie miały już takiej zapiekanki w lodówce, ale miały do niej składniki, więc mogły ją przygotować a ja o tej godzinie nie mam nawet z czego jej zrobić.
PP: Pani MUSI MIEĆ SKŁADNIKI! Ja CHCĘ! Pani się po prostu nie chce!

Nie pozostało mi nic innego jak powiedzieć pani, że niestety, ale nie jestem w stanie spełnić jej oczekiwań, w akompaniamencie jej wrzasków uprzejmie odpowiedzieć na pytanie, że numeru do szefa podać nie mogę i poinformować w jakich godzinach można go zastać, aby skarga na mnie wpłynęła bezpośrednio do niego.

Skarga wpłynęła następnego dnia. Na szczęście szef zdążył wcześniej zobaczyć utarg i kompletnie puste lodówki, więc skargę tylko grzecznie przyjął, przytakną, powiedział "tak, tak, zajmę się tym" po czym parskną śmiechem, gdy żądna sprawiedliwości klientka wyszła.

A mi nie pozostaje nic innego jak zastanawiać się, czy Pani była aż tak pijana, że nie rozumiała co do niej mówię, czy aż tak... tępa. Bo innego słowa na nią znaleźć nie potrafię.

A na wstępie poinformowałam, że nic innego nie mam...

gastronomia

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 105 (203)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…