Narzeczonego rozbolał ząb. Chłop z niego silny, ale widać, że do rana nie wytrzyma.
Więc pakujemy się w auto i szybciutko na pogotowie dentystyczne.
Na miejscu przed nami jedna para. (D)ziewczę tłumaczy, że czekają już 40 minut, ale ona musi wejść tylko po receptę. Poprzednia wizyta kończy się, pacjent z wielkim strachem w oczach wychodzi z gabinetu i zza jego pleców wyłania się najstarsza (S)tomatolog jaką kiedykolwiek dano mi widzieć. Nie dało się zobaczyć nic poza zmarszczkami na całej twarzy. Pożegnała pacjenta i przerażającym skrzekiem zaprasza następną osobę: „Proszsz”. Dziewczę przed nami weszło do gabinetu i niestety (bądź stety) dzięki cienkim ścianom słyszeliśmy przebieg całej wizyty.
D: Bry, chciałabym dostać receptę na leki na ból zęba.
S: Dobry wieczór, proszę pokazać który ząb boli.
D: No ta 6 na dole, 2 dzień boli.
S: Oj to będziemy musieli wiercić.
D: Pani doktor, ja chciałbym jednak tylko lekarstwo...
S: Żeby założyć lekarstwo, muszę najpierw dziurkę zrobić.
Dziewczę siada na fotel, chwila mija, „wiertło na chodzie”, gdy nagle słyszymy naraz pisk dziewczyny i spokojny skrzekliwy głos pani stomatolog:
S: No i po co się rzuca na tym fotelu?
D: No bo pani....
S: Co zabolało? Nie mogło zaboleć, znieczuliłam przecie.
D: Pani doktor przejechała mi pani wiertłem po policzku.
S: Tam przejechała przejechała, ręka mi się omskła, niepotrzebnie się rzuca, wodą popłucze, wacik przyłoży i kontynuujemy .
Mój twardy (jak dotąd) narzeczony na uszko pięknie szepcze:
- Kochanie ja już wytrzymam do jutra, uciekajmy...
Pożegnaliśmy się ładnie z partnerem Dziewczęcia, który skomentował całe zajście:
- A tylko po receptę poszła...
Więc pakujemy się w auto i szybciutko na pogotowie dentystyczne.
Na miejscu przed nami jedna para. (D)ziewczę tłumaczy, że czekają już 40 minut, ale ona musi wejść tylko po receptę. Poprzednia wizyta kończy się, pacjent z wielkim strachem w oczach wychodzi z gabinetu i zza jego pleców wyłania się najstarsza (S)tomatolog jaką kiedykolwiek dano mi widzieć. Nie dało się zobaczyć nic poza zmarszczkami na całej twarzy. Pożegnała pacjenta i przerażającym skrzekiem zaprasza następną osobę: „Proszsz”. Dziewczę przed nami weszło do gabinetu i niestety (bądź stety) dzięki cienkim ścianom słyszeliśmy przebieg całej wizyty.
D: Bry, chciałabym dostać receptę na leki na ból zęba.
S: Dobry wieczór, proszę pokazać który ząb boli.
D: No ta 6 na dole, 2 dzień boli.
S: Oj to będziemy musieli wiercić.
D: Pani doktor, ja chciałbym jednak tylko lekarstwo...
S: Żeby założyć lekarstwo, muszę najpierw dziurkę zrobić.
Dziewczę siada na fotel, chwila mija, „wiertło na chodzie”, gdy nagle słyszymy naraz pisk dziewczyny i spokojny skrzekliwy głos pani stomatolog:
S: No i po co się rzuca na tym fotelu?
D: No bo pani....
S: Co zabolało? Nie mogło zaboleć, znieczuliłam przecie.
D: Pani doktor przejechała mi pani wiertłem po policzku.
S: Tam przejechała przejechała, ręka mi się omskła, niepotrzebnie się rzuca, wodą popłucze, wacik przyłoży i kontynuujemy .
Mój twardy (jak dotąd) narzeczony na uszko pięknie szepcze:
- Kochanie ja już wytrzymam do jutra, uciekajmy...
Pożegnaliśmy się ładnie z partnerem Dziewczęcia, który skomentował całe zajście:
- A tylko po receptę poszła...
Pogotowie dentystyczne
Ocena:
654
(724)
Komentarze