Dziś nie o służbie zdrowia, choć rzecz dzieje się w przychodni, a chorowitych babuleńkach które wtrącają nos w nie swoje sprawy.
Mój ojciec jest świeżo po ciężkim zawale. Dziś w nocy znowu dostał potężnych boleści w klatce piersiowej. Dlatego o 7 rano poleciałam do przychodni by zarejestrować tatę do lekarza.
Najpierw jedna baba usilnie próbowała wryć się przede mnie. Ja pół kroczka, ona jeden. Dopiero chrząknięcie i specyficzne spojrzenie, wytłumaczyło babce, ze nie będę czekała aż wlezie przede mnie. A ile się nasłuchałam, o niewychowanej młodzieży, która nie wiadomo po co do lekarza chodzi, bo przecież widać, żem zdrowa, a tylko kolejkę powiększam. Dopiero na moją uwagę, że to wpychanie się na chama w kolejkę, od dawien dawna jest uważane za mocno niekulturalne, więc jak chce kogoś uczyć kultury niech zacznie od siebie, zamilkła.
Udało mi się zarejestrować do lekarza, tak że prawie z marszu weszliśmy do gabinetu. Jeszcze w poczekalni tata, na wieszaku, zostawił kurtkę, żeby się nie spocić.
Lekarce nie spodobały się objawy, wysłała tatę na ekg, które wyszło złe. Zapadła decyzja o wezwaniu karetki, a ja w tym czasie wróciłam się po tą nieszczęsną kurtkę, a tu cała poczekalnia aż huczy z chęci dowiedzenia się co się dzieje. Ok, to jeszcze mogę zrozumieć. Ale niemal wywrzeszczane w eter pytanie "Ciekawe czy to jej mąż czy kto?" obudziło we mnie chochlika, który zawsze daje o sobie znać w sytuacjach dla mnie stresowych. Odwróciłam się, popatrzyłam uważnie na babę, po czym stwierdziłam, że "o własnego, rodzonego syna wypadałoby dbać, prawda"? Część kolejki zrozumiała i buchnęła śmiechem, baba się zapowietrzyła i ponownie dowiedziałam się, żem niewychowana smarkula, nie mająca za grosz szacunku do starszych.
Bilans poranka?
Jestem źle wychowana, bo nie daję wpychać się przede mnie w kolejkę oraz na pozwalam sobie na wszelkie insynuacje.
Ojciec wylądował na oiomie.
Mój ojciec jest świeżo po ciężkim zawale. Dziś w nocy znowu dostał potężnych boleści w klatce piersiowej. Dlatego o 7 rano poleciałam do przychodni by zarejestrować tatę do lekarza.
Najpierw jedna baba usilnie próbowała wryć się przede mnie. Ja pół kroczka, ona jeden. Dopiero chrząknięcie i specyficzne spojrzenie, wytłumaczyło babce, ze nie będę czekała aż wlezie przede mnie. A ile się nasłuchałam, o niewychowanej młodzieży, która nie wiadomo po co do lekarza chodzi, bo przecież widać, żem zdrowa, a tylko kolejkę powiększam. Dopiero na moją uwagę, że to wpychanie się na chama w kolejkę, od dawien dawna jest uważane za mocno niekulturalne, więc jak chce kogoś uczyć kultury niech zacznie od siebie, zamilkła.
Udało mi się zarejestrować do lekarza, tak że prawie z marszu weszliśmy do gabinetu. Jeszcze w poczekalni tata, na wieszaku, zostawił kurtkę, żeby się nie spocić.
Lekarce nie spodobały się objawy, wysłała tatę na ekg, które wyszło złe. Zapadła decyzja o wezwaniu karetki, a ja w tym czasie wróciłam się po tą nieszczęsną kurtkę, a tu cała poczekalnia aż huczy z chęci dowiedzenia się co się dzieje. Ok, to jeszcze mogę zrozumieć. Ale niemal wywrzeszczane w eter pytanie "Ciekawe czy to jej mąż czy kto?" obudziło we mnie chochlika, który zawsze daje o sobie znać w sytuacjach dla mnie stresowych. Odwróciłam się, popatrzyłam uważnie na babę, po czym stwierdziłam, że "o własnego, rodzonego syna wypadałoby dbać, prawda"? Część kolejki zrozumiała i buchnęła śmiechem, baba się zapowietrzyła i ponownie dowiedziałam się, żem niewychowana smarkula, nie mająca za grosz szacunku do starszych.
Bilans poranka?
Jestem źle wychowana, bo nie daję wpychać się przede mnie w kolejkę oraz na pozwalam sobie na wszelkie insynuacje.
Ojciec wylądował na oiomie.
ludzie w kolejce/przychodnia
Ocena:
659
(723)
Komentarze