Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#48161

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Stoję ma przystanku MZK. Podchodzi pani, w wieku emerytalnym, ale nie ma w niej nic z mohera - wydaje się pochodzić z drugiego krańca ludzkiego uniwersum. Elegancko wygląda, elegancko mówi, tylko porusza się nieco sztywno.
Prosi, żeby sprawdzić w rozkładzie autobus, czy na pewno jedzie koło szpitala. Bo ona ma zabiegi, rehabilitację. Wybiła sobie bark i lekarz zalecił. Jak sobie wybiła? Szła po klatce schodowej, a tam sprzątaczka myła i pastowała podłogi. No, i wylała na podłogę trochę pasty, ale uznała, że to za mało, więc poszła po nową butelkę. A kałużę zostawiła na podłodze... Starsza pani szła gdzieś, na klatce było ciemnawo, nie zauważyła, i się poślizgnęła. W sumie na tę rehabilitację czekała parę miesięcy, więc już jej i tak lepiej, ale jednak nie całkiem dobrze, dlatego weźmie przepisane zabiegi.
Właściwie kobieta miała jeszcze szczęście. Mogła mieć osteoporozę, i połamać się w pięciu miejscach. Mogła uderzyć się w głowę, uszkodzić czaszkę. Już w autobusie przekonuję ją, że powinna narobić szumu, zażądać odszkodowania - nawet nie po to, żeby wytargować pieniądze, chociaż przydałyby się, choćby na to, żeby ta rehabilitacja mogła być szybciej. Ale żeby trochę postraszyć administrację i sprzątaczkę. Żeby się to nie powtórzyło.
Jak kompletnie pozbawionym wyobraźni trzeba być, żeby zostawić taką "pułapkę" w miejscu, gdzie ciągle przechodzą ludzie, i po prostu sobie pójść?

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 46 (156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…