Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#48192

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Znajoma (Z), pani w wieku już dojrzałym, jest od zawsze uczulona na jakieś warzywo. Nie pamiętam które, ale już mała porcja powoduje gwałtowną wysypkę, obrzęki, itp. Toteż (Z) jedząc poza domem starannie upewnia się, czy w jedzeniu nie ma tego składnika. Tyle tytułem wstępu.

Została kiedyś zaproszona na obiad do dawnej koleżanki (K). Gdy talerz z daniem stanął przed nią na stole, dość szybko wypatrzyła w nim sporą ilość obiektów o kształcie i wielkości zgodnej z niebezpiecznym dla niej składnikiem. Nie zgadzał się tylko zapach, oraz trochę smak i kolor. (K) wiedziała o uczuleniu (Z), ale zapytana dla pewności czy to nie jest przypadkiem TO warzywo odpowiedziała że nie, że spokojnie może jeść. Zjadła więc sporą ilość.

Niedługo potem z siłą małej bomby atomowej pojawiły się objawy uczulenia. Mąż (Z) zareagował przytomnie, podał co trzeba, wezwał karetkę i całe szczęście że zdążyli ją zaintubować bo by się udusiła.

Co się zatem stało? Otóż (K) jak sama z płaczem przyznała, specjalnie ugotowała owe warzywo w jakimś wywarze by upodobnić je do czegoś innego. "Bo chciałam sprawdzić czy ty nie udajesz z tym uczuleniem"

(Z) dość szybko wróciła do zdrowia, ale jak wyglądają teraz jej relacje z (K) nie pamiętam.

obiad u koleżanki.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 286 (346)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…