Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48299

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Roznoszę gazety - dokładnie gazetę regionalną wydawaną za pieniądze podatników. Dla tegoż redakcja nalega na wkładanie gazety do skrzynek na listy, by każdy dostał swoją gazetkę, a nie do dystrybutorów przy klatkach schodowych.
Aby tego dokonać należy zadzwonić na domofon i nakłonić kogoś do otwarcia drzwi. Ciężka sprawa, ponieważ "ma pani koszyczek na gazetki", "my sobie nie życzymy" itp. itd. W większości przypadków, gdy przez domofon słyszę 'nie' odpuszczam i zostawiam gazety w dystrybutorze. Ale kiedy w klatce jest około 30 mieszkań staram się dostać do skrzynek, bo paru "Życzliwych" lubi wydzwaniać, że nie dostali gazety do skrzynki, a miejscowi żule zawsze się cieszą z darmowej makulatury, którą łatwo z dystrybutora wyjąć.

Stoję sobie przy domofonie klatki X i dzwonię, a pani Piekielna wracająca z zakupów już z 20 metrów drze się, że mam nie wchodzić do klatki bo jest dystrybutor. Z doświadczenia wiem, że lepiej odpuścić, więc poszłam do klatki obok, zrobiłam co miałam zrobić i wracam do X aby wykonać polecenie zleceniodawcy. Dzwonię, otwierają mi drzwi, wchodzę do klatki, a tu pani Piekielna czeka na mnie przy skrzynkach na listy.

Przy akompaniamencie szyderstw robię to, za co mi płacą i staram się powiedzieć pani, że to za pieniądze podatników, że redakcja nalega, a ja nie mam wpływu i jeśli pani niezadowolona to jest w gazecie numer telefonu proszę zgłosić skargę i tak dalej i tak dalej. Ona nie będzie nigdzie dzwonić, bo ona nie będzie ponosić kosztów. Próbuję z innej strony: że tak, ja też wolę do tego koszyka na gazety ale nie mogę, bo muszę wykonywać polecenia przełożonego, bo inaczej zrezygnują z moich usług. Nie działa. Już lekko zirytowana mówię, że "gdybym mogła to bym zostawiała gazety w koszykach przed klatką i byłabym od godziny w domu zamiast użerać się z ludźmi po klatkach schodowych". Na to zostałam zwyzywana od gówniar, bezczelnych i takich, siakich, owakich. I tu moja cierpliwość się skończyła. Zrobiłam więc krok w stronię Piekielnej i mówię, że nie życzę sobie aby mnie obrażała, a pani P. "co? ty chcesz mnie pobić! ja na ciebie złożę skargę! dawaj tę gazetę! ty sobie pożałujesz! ja zadzwonię! wyleją cię!" i drąc się na mnie wsiadła do windy.

I teraz pytanie: Czym kieruje się człowiek, któremu nie chce się wykonać telefonu, aby zmienić coś, co mu się nie podoba, ale robi to, tylko po to, żeby komuś zaszkodzić?

poczta

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 403 (605)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…