Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#48327

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia ma już parę lat (ja i wymienione niżej dziewczyny mieliśmy po szesnaście lat, teraz 25 krzyżyków na karku posiadamy). Usłyszałem ją od mojej koleżanki. Co prawda ona opowiadała ją w..bardziej "kwiecisty" sposób, ale postanowiłem ową opowieść ocenzurować żeby nadawała się do umieszczenia na stronie.
Miejsce akcji: warszawski tramwaj linii 1, przystanek Rondo Starzyńskiego. Piękne wiosenne popołudnie. Koleżanka Julka (imię zmienione) odwoziła do domu naszą wspólną znajomą. Znajoma ta była chora na raka i właśnie wracała ze szpitala onkologicznego na Ursynowie, gdzie brała koleją z rzędu "chemię". Chemioterapia do przyjemnych zabiegów nie zależy, do tego znajoma bardzo ciężko ją przechodziła i potrzebowała pomocy w powrocie do domu.
Tramwaj był prawie pusty, ponad połowa miejsc nie była zajęta. Znajoma siedziała w chustce i kapturze (po trzeciej chemii wypadły jej wszystkie włosy), a Julka stała obok niej kłócąc się przez telefon. Tramwaj zatrzymał się na przystanku i wsiadła do niego baba w dość podeszłym wieku ubrana w miniówę i szpileczki. Tachała ze sobą dwie olbrzymie siaty z zakupami. Gdy tylko weszła to zaczęła sapać i "łojezusować" ze zmęczenia. Rozejrzała się po wagonie prawie pustym wagonie i nie wiedzieć czemu podeszła do znajomej i rzuciła krótko "spie*dalaj gówniaro". Znajoma próbowała kulturalne zwrócić starszej pani uwagę że jest bardzo dużo wolnych miejsc i nie widzi potrzeby przesiadania sie z tego konkretnego siedziska. Babsztyl rozpuścił japę poddając w wątpliwość wychowanie dziewczyny i obrażając od najgorszych jej rodzinę. Nie stracił rezonu nawet wtedy, gdy znajoma zdjęła kaptur (a wyglądała wtedy naprawdę źle: blada jak trup, cienie pod oczami, brak brwi i rzęs..no i tak chusta na głowie). Baba uśmiechnęła się złośliwie i na cały głos powiedziała że " i tak zdechniesz to po cholerę wychodzisz z domu głupia ku*wo". Jak Julka to usłyszała to sama stwierdziła że niewiele pamięta z tego co działo się dalej. Finał był taki że baba wylądowała na ziemi z twarzą we krwi. Nie wiem co jej Jula zrobiła, ale łapę zawsze miała ciężką - sam nieraz oberwałem więc wiem co mówię :)
Najlepsza jednak była reakcja współpasażerów. Na komentarz baby nie było żadnej reakcji - momentalnie każdy gapił się okno z intensywnością, jakby za szybą odbywał sie pokaz go-go, ale reakcja koleżanki została okrzyknięta "brutalnym, bandyckim napadem na bogu ducha winną starszą kobietę". Pojawił się starszy pan i chciał okładać znajomą laską i ogólnie zrobiło się bardzo nieciekawie. Miał w dupie to, że dziewczyna ledwo mogła siedzieć, a żeby wstać potrzebowała pomocy Julki. Wszyscy młodzi to "kryminaliści i lewackie ścierwa". Kolejny dziadek wylądował na podłodze, a jego laska poleciała za okno.
Historia mogła skończyć się bardzo źle, ale w obronie znajomej stanęła grupka ludzi w dresach, poprzednio dość głośno i wulgarnie się zachowujących. Odgrodzili moje dziewczyny od tłumu wściekłych emerytów, a na najbliższym przystanku pomogli im spokojnie wyjść z tramwaju i wsadzili w taksówkę za którą zapłacili.
Nie wiem w którym momencie ludzie zatracili ostatnie ilości empatii i międzyludzkiej dobroci czy zrozumienia. Na szczęście nie wszyscy. Wszyscy tak narzekają na młode pokolenie, ale to starsze osoby są najbardziej bezduszne, zapatrzone w siebie i swoje boleści. W końcu w ich wieku mogą wszystko i wszystko im się należy. Nie mówię że wszyscy, ale zatrważająca większość. Jeżeli wymagasz szacunku do siebie to okaż go innym. Szczególnie jeżeli widzisz że ktoś nie czuje się dobrze.
Pewnie znajdzie się ktoś, kto stwierdzi że znajoma mogła ustąpić bo była młodsza i na pewno miała więcej siły niż ta starsza pani. Powiem więc tak: jeżeli ktoś nie miał nigdy styczności z chorobami nowotworowymi i ludźmi podczas heroicznej walki z tą potworną chorobą to polecam przejechać sie na oddział onkologiczny lub hospicjum. Niech zobaczy w jakie fizyczne wraki zmieniają się ludzie. W tej wojnie wygrywasz albo ty, albo nowotwór - nie ma kompromisów. Któreś musi umrzeć.
Co do Julki: może zareagowała zbyt impulsywnie, ale nie dziwię jej się. W jej rodzinie wszystkie kobiety umierają na raka - ma dziewczyna doświadczenie z tą chorobą i wie co to jest. Sam potraktowałbym tego babsztyla w identyczny sposób.

komunikacja_miejska

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 6 (64)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…