zarchiwizowany
Skomentuj
(27)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dawno temu przez krótki czas zajmowałam się roznoszeniem ulotek.
W pamięci zapadł mi szczególnie jeden facet. Spotkał mnie gdy stałam przy skrzynkach i wrzucałam ulotki, a on wysiadał z windy. Gdy tylko mnie zobaczył, w niewybredny sposób skomentował to co robię, ale nie mówił do mnie tylko do kobiety, która z nim była. Rozłościł się gdy zobaczył, że nie zareagowałam na jego wyzwiska i komentarze i ze zwykłego chama w ciągu kilku sekund przeistoczył się w chama agresywnego. To co włożyłam do skrzynek i trochę wystawało (nie wszyscy mieli wtedy jeszcze skrzynki z klapkami) szybko powyrzucał na podłogę, to co trzymałam w ręku wyrwał mi i wyrzucił w powietrze, przy tym wszystkim krzyczał na mnie i znowu wyzywał. Potem kazał mi szybko opuścić jego blok, bo jak nie to wezwie policję. Autentycznie bałam się go, więc stwierdziłam, że nie będę się stawiała. Gdy skierowałam się w stronę wyjścia, kazał mi zawrócić i posprzątać ten burdel. Gdy odmówiłam jego agresja jeszcze wzrosła, dlatego stwierdziłam, że muszę jak najszybciej ulotnić się z tego bloku i wyjść na otwartą przestrzeń, licząc na to że w otoczeniu ludzi nic mi nie grozi. Oczywiście słyszałam jeszcze groźby połączone z wyzwiskami. Nie powiem, wręcz biegłam by schować się za jakimś budynkiem, byle zniknąć z pola widzenia furiata.
Na to wszystko patrzyła wspomniana już kobieta, która stała jak kołek i biernie wszystko obserwowała. Nic, kompletnie nic nie powiedziała ani nie zrobiła.
W pamięci zapadł mi szczególnie jeden facet. Spotkał mnie gdy stałam przy skrzynkach i wrzucałam ulotki, a on wysiadał z windy. Gdy tylko mnie zobaczył, w niewybredny sposób skomentował to co robię, ale nie mówił do mnie tylko do kobiety, która z nim była. Rozłościł się gdy zobaczył, że nie zareagowałam na jego wyzwiska i komentarze i ze zwykłego chama w ciągu kilku sekund przeistoczył się w chama agresywnego. To co włożyłam do skrzynek i trochę wystawało (nie wszyscy mieli wtedy jeszcze skrzynki z klapkami) szybko powyrzucał na podłogę, to co trzymałam w ręku wyrwał mi i wyrzucił w powietrze, przy tym wszystkim krzyczał na mnie i znowu wyzywał. Potem kazał mi szybko opuścić jego blok, bo jak nie to wezwie policję. Autentycznie bałam się go, więc stwierdziłam, że nie będę się stawiała. Gdy skierowałam się w stronę wyjścia, kazał mi zawrócić i posprzątać ten burdel. Gdy odmówiłam jego agresja jeszcze wzrosła, dlatego stwierdziłam, że muszę jak najszybciej ulotnić się z tego bloku i wyjść na otwartą przestrzeń, licząc na to że w otoczeniu ludzi nic mi nie grozi. Oczywiście słyszałam jeszcze groźby połączone z wyzwiskami. Nie powiem, wręcz biegłam by schować się za jakimś budynkiem, byle zniknąć z pola widzenia furiata.
Na to wszystko patrzyła wspomniana już kobieta, która stała jak kołek i biernie wszystko obserwowała. Nic, kompletnie nic nie powiedziała ani nie zrobiła.
Ocena:
19
(229)
Komentarze