Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#48375

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Szlag mnie trafia jeszcze teraz, gdy wspominam wczorajszą podróż autobusem z Poznania. Jak pisałam we wcześniejszej historii, podróżuję z moimi ogoniastymi przyjaciółmi.
Szczurasy mam zapakowane w transporter, w torbę bardzo małych rozmiarów na ramię- taką sportową.
Wchodzę do autobusu, kupuję bilet, kierowca wydaje mi resztę- wszystko niby cacy. Chcę odejść a za sobą słyszę, że mam zostawić torbę w bagażniku.
- Ale to bagaż podręczny- próbuję się wymigać.
- Mnie to nie interesuje, to zbędne na pokładzie autokaru. Pani włoży bagaż tam gdzie ja chcę.- tu już pojawił się ton głosu lekko rozkazujący.
- Nie mogę go tam zostawić. Będę go trzymać na kolanach.
- Pani słucha, co ja mówię?! Torba do bagażnika albo Pani nie jedzie- i w tym momencie pociągnął mnie za torbę tak, że się lekko otworzyła i jego oczom ukazał się transporterek. - A co to? Pani nielegalnie zwierzęta przewozi!(coś w ten deseń) Proszę zakupić bilet! - ( co oni się uparli na te bilety dla tych gryzoni to nie wiem, co za ludzie...)- Co to za zwierzęta?
Próby wytłumaczenia, że to tylko małe gryzonie sztuk dwie spełzły na niczym. Facet kazał mi okazać kartę szczepień i książeczki zdrowia(sic!). Na szczęście takie posiadam... ale..ale w domu. Nie przy sobie. Następnie pan kierowca zaczął wspólnie z jakimś moherowym beretem mi ubliżać i ŻĄDAĆ zapłacenia biletu w kwocie 20 zł od zwierzaka (dodam, że ja za siebie płacę 20zł) bo inaczej mnie nie zabierze. Próbowałam cytować regulamin spółki, który jasno mówi, że tylko na psa potrzebne są świadczenia o szczepieniach, tylko dla psa powinno się kupować bilet itp. Kiero głuchy jak pień, nic nie dociera, sojusz z moherką trwa. Zrezygnowana już do reszty poprosiłam w takim razie o zwrot pieniędzy za bilet i chciałam wysiąść- nastroju na dalsze kłótnie i wyciąganie swoich racji nie miałam. Jednak...
- Pani złoży wniosek w biurze, bo ja Pani tutaj zwrotu nie mogę zrobić.
- Ale to były moje ostatnie pieniądze...
- To Pani wina, trzeba było myśleć. O zwrot to do przewoźnika.

Tu już nie wytrzymałam, jednak 20zł piechotą nie chodzi. Ze szczerym uśmiechem poinformowałam pana kierowcę, że dzwonię w takim razie na policję. ( Wiem, że nie zdziałałaby tu interwencja ich praktycznie nic, ale warto spróbować, tym bardziej, że od pewnego czasu miałam wpajane, że na takich chamów tylko groźba wezwania policji działa- podobną sytuację miałam, gdy kierowca nie chciał sprzedać biletu ulgowego, bo ma takie 'widzimisię', że oryginału orzeczenia o niepełnosprawności nie uznaje- ale o tym kiedy indziej)
Tak jak podejrzewałam- kierowca pomarudził, pożalił się pani emerytce i kazał usiąść.
HA! Ale skarga i tak pójdzie! Kierowca nie zna przepisów, ot co.

pks autokar

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 257 (343)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…