Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48578

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Matura coraz bliżej... Zresztą nie tylko, to samo tyczy się testów gimnazjalnych czy testów pod koniec szóstej klasy. Korepetytorzy przeżywają oblężenie.

Krótka prezentacja rodziców moich ostatnich uczniów:

1. Historia pierwsza.
"Bo córka ma jutro sprawdzian i mówiła, że sobie nie radzi, a ja nie potrafię sobie z tym poradzić, to przyjdzie pani dziś?"
Ja rozumiem, że nie każdy może być orłem z matematyki, ale żeby sobie nie poradzić z materiałem z podstawówki? (tak, córka chodzi do 6 klasy...) Na moje pytanie o zakres materiału pada odpowiedź - no, z matematyki. I zaczynam się zastanawiać wtedy, w jakim stopniu mamuśka interesuje się swoim dzieckiem, skoro nawet nie wie z czego ten sprawdzian. Smutna prawda jest taka, że tutaj "nie potrafię" należy zamienić na "nie chce mi się". Pomijam już fakt, że córkę muszę przygotować w ciągu 2-3 godzin z całej partii materiału. No nie, nie dało się wcześniej po prostu.

2. Historia druga.
"Bo syn ma problemy z matematyki, a ja to noga jestem, posiedziałaby pani z nim kilka dni?"
Tu zacieram rączki, bo najczęściej w takich przypadkach szykuje się dłuższa współpraca. Pytam zatem o obecny materiał, ale mama powtarza, że ona się nie zna i że to najlepiej syn wytłumaczy. No dobra, to pora się umówić.
"Wie pani, bo synek mi tu mówi, że najlepiej jutro, po 17, jak z UCZELNI wróci."
Przy słowie "uczelnia" na mojej twarzy gości klasyczne "wtf". Pełnoletni człowiek, a na korepetycje umawia go matka?! No ludzie...

3. Historia trzecia.
"Bo córka była chora, a ma jutro sprawdzian, to przyszłaby pani dzisiaj?"
No przyjdę, przyjdę... Popsioczę jak zwykle na to, że dopiero teraz do mnie dzwoni, no ale trudno. Tym razem mama nie jest zupełnie zielona, podaje mi dokładnie z czego córka ma sprawdzian. Same korepetycje przebiegają w miłej atmosferze, idzie trochę ciężko, bo trzeba przerobić choć po 1 zadaniu z każdego typu, a sam początek każdego zadania to zawsze czarna magia i wielkie oczy. Wszystko było w porządku. Do czasu...
Po tygodniu dzwoni mama. Krzyczy. Że córka tylko 3 dostała. Że jestem idiotką, która nie potrafi uczyć. W tle słyszę córkę, która prosi matkę o uspokojenie się. Cóż... Cudotwórcą nie jestem, nie potrafię przez 3 godziny w magiczny sposób wbić do głowy ucznia cały konkretny dział, z metodami rozwiązywania nawet najbardziej podchwytliwych zadań.
Jeszcze tego samego dnia córka odwiedza mnie, wręczając mi dużą czekoladę, przepraszając za zachowanie mamy i jednocześnie dziękując mi. Ona z tej trójki jest bardzo zadowolona, bo i tak się nią wybiła ponad swoją "średnią".

4. Historia czwarta.
"Syn był chory, a ma sprawdzian..."
Tak, tak, już znamy tą śpiewkę. Tym razem będzie ciekawiej, bo syn z profilu mat-cośtam. Czyli że matematyka rozszerzona. Na korepetycje pędzę dzierżąc mój prywatny zestaw ćwiczeń. Chłopak ogólnie czwórkowy, miał jedynie problem z zadaniami z wyższej półki. Okazuje się, że sprawdzian dopiero za kilka dni (miła odmiana), więc proponuję mu porobienie sobie kilku zadań z mojego zestawu - na zasadzie takiej, że książka zostaje u niego na te kilka dni, a po sprawdzianie mi ją odda. Chłopak mi serdecznie dziękuje, matka równie zadowolona płaci mi haracz za 2 godzinki, wszyscy są szczęśliwi. Co w tym piekielnego? Minęły 2 miesiące, a ćwiczeń nie odzyskałam... Tak, wiem że w sumie sama sobie jestem winna. Na telefony naturalnie nie odpowiadają, a książka bardzo przydałaby mi się do pomocy tegorocznej maturzystce.

5. Historia piąta.
"Bo córka to właściwie czwórki ma, czasem trafi się jakaś piątka, ale wie pani, matura już niedługo i chciałaby ją napisać jak najlepiej."
Brzmi pięknie. Uczennica z własnej (mam nadzieję...) inicjatywy chce się dobrze przygotować do matury. Na dzień dobry zdziwiłam się, że ojciec postanawia siedzieć z nami, ale może chce mnie skontrolować albo sam się czegoś nauczyć, żeby potem ewentualnie pomóc córce. I tak oto w połowie tłumaczenia pierwszego zadania mój wykład zostaje brutalnie przerwany. Bo on by to zrobił inaczej. Bo on INŻYNIEREM jest i on wie, że tak będzie lepiej. I tak przy prawie każdym zadaniu. Za trzecim razem duszę w sobie pytanie, czemu to on właściwie nie posiedzi z córką nad zadaniami. Później poznałam odpowiedź na nieme pytanie... Podczas wychodzenia zostałam sama z dziewczyną, która przyznała mi się, że próbowała na początku uczyć się z tatą, ale sama byłam świadkiem na czym jego pomoc w nauce właściwie polega... Byłam tam jak na razie tylko jeden raz i szczerzę wątpię, czy będę chciała to powtórzyć.

korepetycje

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 610 (684)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…