Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48629

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój ślub (dodajmy, że cywilny, zaproszone tylko absolutnie najbliższe osoby w liczbie mniejszej niż 20, a wszystko to z wyboru, a nie braku innych możliwości) zbliża się wielkimi krokami. Tak wielkimi, że minął już przyzwoity termin wysyłania zaproszeń. Tym samym zaczęła się telefoniczna parada niezadowolonych i oburzonych brakiem zaproszenia. Parada głównie na linii niezadowolony - moja babcia lub niezadowolony - moja mama. Poniżej kilka co ciekawszych wyjątków.

- Wujek ze strony mamy. Jak tylko dowiedział się, że będzie ślub, to zaczął rozpowiadać jak to już szykuje buty, kupuje garnitur, znowu szykuje buty i znowu kupuje garnitur i jeszcze raz szykuje buty. Telefon do babci. Ale Cashianna nie robi przecież wesela tylko małe przyjęcie. Jak to?! To niezgodne z tradycją. U nas w rodzinie zawsze były wesela! Ja to dwa nawet miałem! Jeszcze zmienicie zdanie i mnie zaprosicie! Ja się obrażam! Nigdzie nie idę! W d**e wsadźcie sobie to zaproszenie!

- Brat babci. Dużo nasłuchał się od powyższego wujka o szykowaniu butów. Dzwoni wczoraj do babci, że co ja sobie myślę tyle czekać z zaproszeniami, to absolutny brak kultury, że zaraz ślub, a ja jeszcze nie przyjechałam do niego z zaproszeniem. Czy ja mam zamiar go na ostatnią chwilę, 2 tygodnie przed ślubem zaprosić? On z żoną nie pracują w tą sobotę i mam przyjechać po 12:00 z zaproszeniem. Oni dłużej nie będą czekać. Ojjj, to sobie poczekają.

- Syn powyższego wujka i jego żona z serii "cycki na wierzchu maskują braki pod kopułą" co chwila zamieszczają na moim facebooku niewybredne komentarze. "Wychodzisz za tego paszczura?", "Każda potwora znajdzie swojego amatora", "Złapała bogatego i się cieszy", "Zaproś wujka, nie wstydź się", "To co, na wesele już was nie stać?", "Jakbyś zaprosiła wujka to przynajmniej goście by byli" to tylko niektóre z komentarzy. Ludzie mają po 35 lat, dziecko w wieku wczesnoszkolnym.

- Pociotka ze strony mamy (bodajże jakaś ciotka dziadka czy jakoś tak). Dzwoni do mamy do pracy (!!!), że słyszała o ślubie Cashianny i pewnie będziemy prosić bo to już niedługo. Nie, nie będziemy prosić. Słuchawka ponoć prawie poczerwieniała i puściła parę. Bo my byliśmy na weselu jej Agatki jak ja miałam 12 lat!!! Mama nie wytrzymała. Zapytała się czy byliśmy na krzywy ryj czy może jednak zabraliśmy ze sobą prezent? Jebudu słuchawką.

- Moja koleżanka. Na jej ślubie nie byłam z różnych powodów, wysłałam życzenia, 2 miesiące po ślubie przyszłam na pogaduchy, z małym prezentem, nikt się nie obraził. 2 miesiące temu rozmawiałyśmy o ślubie. Ona ma nadzieję, że w ramach odkupienia winy za nieobecność na jej ślubie, poproszę ją o bycie świadkową. Już lecę.

- Wujek, który już wujkiem nie jest. Dzwoni, że on przecież się oferował, że mi znajdzie męża, po co ślub biorę z moim narzeczonym w takim razie?

- Rodzeństwo matki narzeczonego. Mieszkają na drugim końcu świata, kontakt z nimi znikomy. Dzwonią do narzeczonego czemu on ich nie zaprosił, nie opłacił biletów lotniczych, oni myśleli, że przylecą na ślub, a potem zostaną trochę w Europie, może jakieś Włochy albo Hiszpania.

- Wujek narzeczonego. On chce być świadkiem. Dlaczego? Bo jest najbogatszy z całej rodziny i należy mu się szacunek. Narzeczony za bardzo nie pije, po rozmowie popadł w letarg przed telewizorem z wyjątkowo mocnym drinkiem.

A tyle się nagadałam żeby nie mówić nikomu o ślubie zanim się nie odbędzie, bo nikt nie zrozumie idei małej uroczystości i będzie afera...

ślub

Skomentuj (63) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 922 (1098)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…