Od dłuższego czasu czytuję Wasze historie, dziś odważyłam się wyznać, co dla mnie jest sprawą piekielną.
Książeczka dla malucha półtorarocznego składa się z obrazka i krótkiego podpisu, słów na taki "wolumin" przypada mało i korektor nie ma dużo pracy. Dlaczego więc w takiej książeczce znajdziemy podpis "żyfara", zamiast "żyrafa", albo "13 orgiami" zamiast "13 origami"?
Nie jestem polonistką, pewnie dyktanda ogólnokrajowego bym nie zaliczyła, ale razi mnie niedbalstwo, takie pomyłki wyłapuje się już przeglądając książeczkę przed kupnem.
W komentarzach często są wytykane błędy, ja myślę, ze to dobrze, czepiajcie się, diabły. Wystarczy, że śpiewać każdy może, niech będzie, że "pisać to trzeba umić" :)
Książeczka dla malucha półtorarocznego składa się z obrazka i krótkiego podpisu, słów na taki "wolumin" przypada mało i korektor nie ma dużo pracy. Dlaczego więc w takiej książeczce znajdziemy podpis "żyfara", zamiast "żyrafa", albo "13 orgiami" zamiast "13 origami"?
Nie jestem polonistką, pewnie dyktanda ogólnokrajowego bym nie zaliczyła, ale razi mnie niedbalstwo, takie pomyłki wyłapuje się już przeglądając książeczkę przed kupnem.
W komentarzach często są wytykane błędy, ja myślę, ze to dobrze, czepiajcie się, diabły. Wystarczy, że śpiewać każdy może, niech będzie, że "pisać to trzeba umić" :)
Ocena:
569
(705)
Komentarze