Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48985

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja, którą chcę opisać, ciągnie się od czerwca ubiegłego roku. Jak pewnie niektórzy pamiętają z moich wcześniejszych postów - jestem bankowcem, a co za tym idzie, miałem wysokie przekonanie o tym, że nic w bankowości mnie nie zdziwi. A jednak ;)

Jakiś czas temu założyłem sobie konto w pewnym austriackim banku, mającym siedzibę oczywiście w Polsce. W tym samym, który połączył się w tym roku z innym zagranicznym bankiem i razem sponsorują np Justynę Kowalczyk.

Ale do rzeczy. Konto miało być darmowe, po wpłaceniu co miesiąc odpowiedniej sumy. Od bodaj maja zeszłego roku, ta kwota wzrosła o 250%, co spowodowało, że przestałem być zainteresowany współpracą z tym bankiem. Wypowiedziałem umowę, niemniej parę dni później zadzwoniła do mnie miła pani z informacją, żebym się jeszcze zastanowił, bo ona zostawi mi to konto bez żadnych opłat jeszcze przez 3 miesiące. Zgodziłem się na to ze względu na ich lokaty, niemniej uprzedziłem, że chcę, aby do mnie zadzwoniła przed upływem tego 3-miesięcznego okresu, abym mógł zdecydować razem z nią, jako opiekunem mojego konta, co dalej.

Oczywiście nie zadzwoniła, a ja pod koniec grudnia dostałem informację, że zalegam bankowi opłatę za 2 miesiące, razem jakieś 100pln. Oczywiście napisałem odwołanie, opisując powyższą sytuację, niemniej pozostała ona bez echa. Pod koniec stycznia, w związku z brakiem odzewu wysłałem im dyspozycję zamknięcia rachunku i wypowiedzenie umowy, przypominając, że mają 30 dni (wg umowy) na odzew. Dalej bez echa.
15 marca dzwonię do nich z pytaniem czy wszystko doszło i czy rachunek jest zamknięty. Oczywiście, że nie. Co więcej, opłaty dalej są naliczane. Niemniej dziwnym trafem po kolejnych 5 dniach dostaję od banku lakoniczne pismo z informacją, że 30-dniowy okres na odpowiedź tyczy się klienta a nie banku i że banku nie dotyczy zapis, że reklamacja, na którą bank nie udziela odpowiedzi w przeciągu 30 dni jest uznana jako "pozytywnie rozpatrzona". A - i doliczyli mi jeszcze 30pln za kolejną informację o narastającym zadłużeniu.

W ostatni poniedziałek marca zadzwonił znów telefon od nich, że jak nie zapłacę im tych prawie 200pln, to mnie zgłoszą do BIKu, a mi, jako bankierowi powinno bardzo zależeć na tym, żebym tam się nie znalazł. Oczywiście łaskawie dają mi dodatkowy tydzień na zapłacenie, ale i tak mam się śpieszyć.

Cóż, musiałem wyciągnąć cięższe działa. Na moją informację, że mój prawnik jest w trakcie redagowania pisma do UOKiK i KNF (faktycznie był) w związku z tym, w jaki sposób mnie potraktowali, pani z windykacji jakby się zapowietrzyła. Nie potrafiła też wyjaśnić mi dlaczego bank ma prawo nie odpowiadać mi na moje reklamacje. Niemniej 2 dni później zadzwoniła i poprosiła, bym w drodze reklamacji jeszcze raz złożył podanie o anulowanie opłat i zamknięcie rachunku.

Ciekawe co dalej...

bank

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 678 (726)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…