Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#49083

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Sobota przed Świętami. Dyżur karetkowy.
Koło dziesiątej rano słyszę na korytarzu jakieś zamieszanie. Wychodzę. Okazuje się, że w Izbie właśnie kończą reanimować pacjenta. Rolnik, spracowany jak wół.
Pomimo trwającego od kilku godzin bólu w klatce, nie chciał nas fatygować. Wykąpał się, czyściutko ubrał i poprosił żonę, żeby dowiozła go do szpitala. Tam wszedł do Izby i cichutko, spokojnie czekał na swoją kolej zbadania. Nie poskarżył się na silny ból, po prostu spytał, czy może poczekać do lekarza....
Przed nim siedziała cała plejada obywateli, prezentujących różnorakie wysypki, przeziębienia i bóle...
A pan siedział, dopóki nie zsunął się z krzesła i nie zaczął umierać.
Co w tym piekielnego?

Ano to, że w czasie, kiedy jego reanimowano, koleżanka - lekarz pogotowia internistycznego - odebrała kilka awantur za konieczność oczekiwania w kolejce, od osobników ze stanem podgorączkowym od 3 dni i z bólem głowy od miesiąca...
Pana szczęśliwie zreanimowano.
Tak skutecznie, że odzyskał świadomość i zaczął mówić.
Potem zawiozłem go w trybie pilnym do szpitala, w którym wykonano mu koronarografię. I ostatecznie rozwiązano kwestię zawału.

A ja przekonałem się, że nie mógłbym już wrócić do udzielania świadczeń zdrowotnych w trybie ambulatoryjnym.
Bo po pierwszym niezadowolonym, który nie potrafi nabyć Gripexu albo innego leku ratującego życie, zacząłbym chyba tłuc. Strasznie i niepohamowanie...
Podobne mam przeczucie co do ludzi, którzy idąc do lekarza nie widzą nic złego w założeniu bielizny, noszonej od tygodnia i woniejącej jak afrykańska wioska latem. Tudzież, wypijający pół litra wódy na odwagę.
Ehhh... starzeję się...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1046 (1094)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…