Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#49130

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z pewnego szpitala.
Absurdalna, smutna, ale prawdziwa...

Mama pojechała odebrać Babcię ze szpitala.
Kiedy czekała na korytarzu, aż Babcię wypiszą, zauważyła pewnego starszego, otyłego stękającego pana, który powoli kuśtykał podpierając się balkonikiem.

Mamie "zachciało się" to toalety. Okazało się na owym korytarzu jest tylko jedna toaleta i to do niej udał się właśnie starszy pan.

Kiedy po dłuższej chwili (około 10 min), pan nie wychodził, zaniepokojona Mama poszła sprawdzić co się dzieje.
Wewnątrz zastała nieprzytomnego ww. pana leżącego na brzuchu w kałuży wody przelewającej się z umywalki.

Ponieważ pan był rozmiarów "słusznych", Mama nie jest specjalistą w sprawach ratownictwa i przede wszystkim sytuacja miała miejsce w szpitalu, pobiegła po "specjalistyczną" pomoc.

Po chwili wróciła na miejsce z pielęgniarką, której wcześniej opisała sytuację, stan i położenie mężczyzny.

Pielęgniarka, działając prawdopodobnie zgodnie z pierwszą zasadą udzielania pomocy - najważniejsze bezpieczeństwo ratownika, stwierdziła, że nieprzytomny leży w wodzie, po czym wyszła.

Po kilku minutach wróciła z salową uzbrojoną w mopa. Gdy niebezpieczeństwo związane ze śliską posadzką zostało zlikwidowane, pielęgniarka genialnie stwierdziła, że pacjent jest nieprzytomny, choć o tym już wcześniej została poinformowana przez Mamę.
Jedyną akcją jaką podjęła to z pomocą Mamy i salowej obróciły tęgiego pana na plecy. Okazało się, że pan nie oddycha i nie ma pulsu.

Pielęgniarka wyszła i po kilku minutach, wróciła z koleżanką.
Koleżanka natomiast stwierdziła, że sytuacja poważna, przydałby się lekarz. Poszukiwania lekarza trwały kolejne kilka minut.

Gdy ten już pojawił się na miejscu, podjął próbę resuscytacji. Ta niestety nie przynosiła efektów.

Posłano więc po defibrylator, ponieważ akcja miała miejsce na oddziale ortopedycznym, znalezienie sprzętu i przytarganie go z oddziału ratowniczego trwało kolejne kilka minut.

Kiedy już się wydawało, że wszystko jest: pacjent bez oznak życia, lekarz, dwie pielęgniarki nawet defibrylator, okazało się, że NIE MA PRĄDU W GNIAZDKU.

Jak się można domyślać, efekt tej specjalistycznej akcji był tylko jeden: PACJENT ZMARŁ.

szpital

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 239 (327)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…